– Dzień dobry, witamy w Ojcowskim Podcaście. Przybijam piątkę z każdym ojcem, który nas słucha i żółwika z każdym, dla kogo efektywność rodzicielska i relacje w rodzinie są równie ważne jak dla nas. Dziś porozmawiamy o tym, jak odczarować emocje, jak się ich nie bać i może nawet jak nimi zarządzać. Najpierw jednak tradycyjnie – autopromocja. Panowie, to już za chwilę, to już tuż tuż. Forum Tato.Net, czyli spotkanie kilkuset mężczyzn, których łączy wspólny cel. Być najlepszym ojcem dla swoich dzieci już dosłownie za moment. Forum to taki jeden wyjątkowy dzień, który ma szansę odmienić Ciebie i Twoją ojcowską codzienność. W tym roku motyw przewodni to Godność i Służba. Jesteś na służbie, a Twoja misja to ocalić godność Twoich dzieci. Jeśli gra Ci to w sercu, to spotkajmy się 9 listopada. Ostatnie bilety na forum.tato.net. Do zobaczenia.
A w rozmowie o emocjach spotykamy się dzisiaj z Karoliną Janik. Karolina to psycholog biznesu, trener i wykładowca akademicki a dla nas przede wszystkim jak zawsze mama dwóch chłopców, pięcioletniego Aleksandra i trzyletniego Gabriela. Cześć Karolina.
– Cześć, dzień dobry, witajcie.
– Karolina, no to taka sytuacja na początek. Sklep, dziecko mówi „kup zabawkę”. My odmawiamy ze znanych nam sobie powodów. Dziecko rzuca się na podłogę, krzyczy. Co się w tej sytuacji w ogóle dzieje?
– To jest bardzo dobre pytanie i myślę, że sytuacja dosyć powszechna i każdy rodzic prędzej czy później z czymś takim w swoim życiu się spotkał bądź jeszcze spotka i to nie jest absolutnie groźba dla tych rodziców, którzy jeszcze się tym nie spotkali. Natomiast warto jest zastanowić się dlaczego taka sytuacja w ogóle ma miejsce. My często bezrefleksyjnie podchodzimy do takich zdarzeń. Uznajemy, że dziecko robi nam na złość, że być może na coś się nie zgadza i w bardzo
niegrzeczny, jak to się często definiuje, reaguje agresywnie. Natomiast gdy przyjrzymy się tej sytuacji i zaczniemy się nad tym zastanawiać, dlaczego nasze dziecko w taki sposób reaguje, w taki sposób okazuje emocje, to może się okazać, że po pierwsze jest w bardzo silnym stanie emocjonalnym. A co to oznacza? To oznacza, że nie tylko przeżywa daną sytuację pod kątem emocjonalnym, psychicznym, na poziomie procesów poznawczych, ale także na poziomie fizjologicznym. Bo to, co jest bardzo istotne, to, że każda emocja powoduje w naszym organizmie pewne pobudzenie. My jesteśmy jako ludzie jednostkami bio-psycho-społecznymi. I jak założymy już, że dziecko jest człowiekiem, bo jest człowiekiem, ewidentnie, bezwzględnie…
– Wydaje się to słuszne założenie.
– Tak, dokładnie, to jak najbardziej ta zasada również jego dotyczy, czyli w sytuacji kiedy dochodzi do pobudzenia emocjonalnego, jego ciało również reaguje. I teraz, jeśli dziecko ma bardzo intensywne pobudzenia emocjonalne, czyli czuje złość, furię, wściekłość, irytację, rozdrażnienie, tutaj możemy tak naprawdę bardzo wiele emocji wyartykułować, wówczas będzie dążyło do tego, żeby tą emocją zarządzić, a być może w tej sytuacji, której Ty powiedziałaś, po prostu tę emocję uwolnić. Czyli dać jej ujście. Dlaczego? Dlatego, że człowiek w bardzo intensywnym pobudzeniu emocjonalnym nie jest w stanie długo funkcjonować. Będzie szukał możliwości rozładowania tej emocji. I co dziecko robi? Kładzie się na podłogę, krzyczy, piszczy, reaguje w jakiś sposób mniej lub bardziej agresywny. Nie dlatego, że robi ci na złość. Tylko dlatego, że być może nie wie, że można inaczej. Dla niego krzyk czy jakakolwiek aktywność fizyczna jest intuicyjnym sposobem odreagowania, takim naturalnym sposobem, gdzie to dziecko tę emocję chce uwolnić. Dlaczego? No bo wtedy dochodzi do dużego napięcia w ciele i my wyrzucamy tę emocję, tak można powiedzieć kolokwialnie, na zewnątrz. Dorośli od dziecka różnią się tym.
– Karolina, to czemu jest tak, że jak pójdę do szefa po podwyżkę i szef powie mi, nie no, Panie Maćku, to no nie dam Panu podwyżki, to ja się nie rzucam na podłogę i nie krzyczę?
– Bo właśnie nauczyłeś się radzić sobie z emocjami w sposób adaptacyjny. Dlatego, że to nie o to chodzi, żeby radzić sobie z emocjami „jakoś”. Chodzi o to, żeby radzić sobie z nimi w sposób adaptacyjny. Czyli jaki? Nie krzywdzący ani ciebie, ani innych osób. Dziecko tych sposobów nie zna. No trudno oczekiwać, żeby trzylatek czy pięciolatek wiedział w jaki sposób rozładowywać emocje i żeby robił to właśnie w sposób bardzo przyjazny dla siebie, czy dla innych osób. I od tego właśnie są rodzice, żeby nauczyć dziecko, jaki sposób może sobie radzić z tymi emocjami. I tutaj znowu, czy to jest łatwe? Nie, to nie jest łatwe. To jest pewien proces. Ja wiem, że jest taka pokusa, że chciałoby się, że jeśli ja powiem dziecku coś raz, to to dziecko zrozumie i będzie działało tak, jakbyśmy sobie tego chcieli. Natomiast wiemy doskonale, że życie tak nie wygląda i dziecko potrzebuje takiego wsparcia systematycznego, a sama zmiana radzenia sobie z emocjami jest też procesem długotrwałym, bo wbrew pozorom dorośli również stosują strategie nieadaptycyjnego radzenia sobie. Może nie w formie rzucania się po podłodze, ale chociażby w formie uciekania w alkohol, w narkotyki, w leki czy nawet w zakupocholizm.
– OK. Z tego co mówisz, słyszę, że dziecko odczuwa bardzo duże napięcie. Jego sposobem dostępnym dla niego poradzenia sobie jest właśnie to rzucenie się na podłogę i krzyk, co po chwili pewnie powoduje, że napięcie mu uchodzi, bo ono rozładowało napięcie w ten sposób. I pewna obawa, że skoro trzylatek to robi, to czternastolatek w momencie, kiedy mu czegoś odmówię, wbije mi siekierę w plecy, a potem wyciągnie wszystkie pieniądze z konta, bo to będzie jego sposób chyba nie jest zasadna, bo jeżeli go nauczę, 3 latka czy 5 latka, w jaki sposób poradzić sobie z emocją, to on wybierze lepsze dla siebie rozwiązanie.
– Tak i właśnie o to chodzi w całym procesie wychowania, że my jako rodzice jesteśmy wsparciem dla naszych dzieci. My tak naprawdę dzieci uczymy bardzo wielu różnych czynności. I wiesz, to jest też tak jak mówi stare takie powiedzenie odnośnie przejmowania zachowań, że dziecko będzie robiło to co ty robisz, a nie to co mówisz, żebym robił. Dziecko jest też taką istotą, która bardzo mocno w pierwszych latach życia zwłaszcza naśladuje tego rodzica. Więc tutaj ja zachęcam przede wszystkim do tego, żeby zacząć od siebie i żeby zadać sobie to pytanie, czy ja potrafię radzić sobie z własnymi emocjami.
– Uch, no to teraz wchodzimy na trudny grunt, bo okej, ja jako tata zgadzam się z tym, że uczę moje dzieci, wychowuję moje dzieci. Jak przyjdzie do mnie mój syn i powie tato, chciałbym poćwiczyć grę w piłkę, to ponieważ ja jestem amatorem orlików, to jestem w stanie pokazać mu, jak prosto kopnąć piłkę albo wykonać prosty zwód. Natomiast jeżeli nigdy w sposób świadomy nie próbowałem zarządzać swoimi emocjami, to jak ja mam go tego nauczyć?
– No właśnie. I tutaj dochodzimy do bardzo ważnego aspektu, jakim jest rozwój inteligencji emocjonalnej, czyli rozwój właśnie w sferze emocjonalnej. Często ludziom się wydaje, że jeśli ja jestem opanowana, że jeśli ja zawsze zachowuję spokój, że jeśli ja nie pokazuję mojemu dziecku moich prawdziwych emocji, to oznacza, że jestem maestro w obszarze inteligencji emocjonalnej i fantastycznie radzę sobie z emocjami. Tylko, że niestety tak nie jest. Dlaczego? Dlatego, że emocje trzeba przeżyć. Taki jest fakt. Emocje w naszym życiu pojawiają się z jakiegoś powodu i powodują w naszym życiu jakieś określone konsekwencje. W sytuacji, kiedy ich nie przeżyjesz, niestety, ale one będą się odkładać w twoim ciele i będą powodować, że może dojść do takiego momentu, w którym osiągniesz pewien kryzys emocjonalny, a nawet w jakichś takich bardzo ekstremalnych sytuacjach może dojść do depresji czy wypalenia zawodowego, czy innych różnych trudnych dla nas wymagających sytuacji. Natomiast pytasz mnie o to, jak nauczyć dziecko, skoro ja sama nie wiem, jak to robić. To jest robota, którą musimy wykonać po naszej stronie. Są różnego rodzaju treningi inteligencji emocjonalnej, które właśnie służą temu, aby rozwijać się w obszarze w ogóle emocji inteligencji emocjonalnej. Jest naprawdę mnóstwo literatury, bardzo ciekawych książek, podcastów, różnych webinarów, gdzie rzeczywiście specjaliści i eksperci pokazują czym są emocje, w jaki sposób nimi zarządzać, co one nam mówią, bo istotą i pierwszym krokiem do skutecznego radzenia sobie z emocjami jest zrozumienie tego świata emocjonalnego, zastanowienie się nad tym, co ja dokładnie czuję, dlaczego ja to czuję, do czego to mnie może doprowadzić ten stan emocjonalny, w jaki sposób ja reaguję.
– Karolina, co oznacza przeżyć emocje? Bo powiedziałeś, jeżeli emocja się pojawia, to my powinniśmy ją przeżyć, czyli co?
– Czyli po pierwsze powinniśmy ją zauważyć. I ja wiem, że być może wydaje ci się albo innym naszym słuchaczom, że przecież to jest takie łatwe i przecież każdy to robi. Otóż nie, nie jest tak. Dlaczego? Dlatego, że bardzo często ludzie spłycają wątek werbalizacji emocji i percepcja ich emocji, percepcja w ogóle tych właśnie doświadczeń emocjonalnych ogranicza się do sformowania czuje się dobrze, czuje się źle. Tylko że to nic nie mówi. My musimy dokładnie się zastanowić, co ja konkretnie czuję. Czy to jest złość, czy to jest frustracja, czy to jest gniew, czy to jest irytacja, czy to jest wściekłość, a może furia. I pozornie wydawałoby się, że mówię o tej samej emocji, No bo mówię o jakimś wkurzeniu szeroko pojętym. Natomiast to ma znaczenie. Jak bardzo potrafisz precyzyjnie określić swój stan emocjonalny. Dlaczego? No bo to jest trochę tak jak z wizytą lekarza. Jeśli wiesz na co jesteś chory, to lekarz potrafi ci przypisać adekwatny antybiotyk. Jeśli wiesz jaką precyzyjnie czujesz emocje, to potrafisz w adekwatny sposób nią zarządzić, zareagować i właśnie ją przeżyć. Więc pierwszym krokiem jest nazwanie tej emocji, dostrzeżenie jej. W drugim kroku zastanowienie się z czego ona wynika. Bo to co jest istotne, to to, że ta sama sytuacja może powodować w różnych osobach różne emocje. To nie działa tak, że zawsze za każdym razem w sytuacji kiedy doświadczamy spotkania z przyjaciółmi, to każdy z naszych przyjaciół czuje radość. Bo jeden będzie czuł radość, inny może czuć satysfakcję, jeszcze inny może czuć jakieś podekscytowanie, a inny może na przykład czuć jakiś niepokój, który wynika z jakichś innych wcześniejszych zdarzeń.
– Mówisz tym samym, że obiektywna sytuacja powoduje w nas subiektywne osobiste emocje. W każdym różne, jakieś tam swoje własne. No więc mamy pierwszy krok za sobą, czyli zorientowałem się, że czuję. Drugie próbuję nazwać to, co czuję, w miarę dokładnie. I teraz co z tym zrobić?
– W trzecim kroku zastanawiam się, z czego to wynika. Dlaczego ta emocja pojawia się u mnie w tej określonej sytuacji i w tym określonym momencie. Przyczyn może być naprawdę bardzo wiele. Najczęściej można pokategoryzować te przyczyny jako takie przyczyny pośrednie i bezpośrednie. A mam na myśli to, że pozornie przyczyną może być to, że mój kolega spóźnił się na spotkanie ze mną i dlatego ja odczuwam irytację, ale w rzeczywistości ta irytacja pojawia się nie dlatego, że on się spóźnił, tylko dlatego, że dla mnie nad żadną wartością jest szacunek, a ja spóźnienie odbieram jako brak szacunku wobec mnie. Więc to oznacza, że jego zachowanie godzi w mój system wartości. I dlatego to konkretne zdarzenie uruchamia we mnie dokładnie tę emocję. Więc jeśli ja zastanawiam się, dlaczego określona emocja się u mnie pojawia w danej sytuacji, to tym samym poznaję siebie. Zyskuję odpowiedź na pytanie, kim jestem, co jest dla mnie ważne, na co ja zwracam uwagę, co jest takim czynnikiem wyzwalającym mnie określone emocje. I dopiero wtedy, kiedy ja wiem dlaczego, zastanawiam się nad tym, to co ja mogę z tym zrobić? Do czego ta emocja może mnie doprowadzić? Bo to nie o to chodzi teraz, że…
– No i co ja mogę z tym zrobić?
– No właśnie, bo to też nie o to chodzi, że jeżeli ja teraz tym momencie czuję złość, to ja sobie uzurpuję prawo do tego, żeby podnieść głos. No bo przecież czuję złość i wiem dlaczego. Dlatego, że mój syn w tym momencie mnie nie słucha a ja chcę, żeby mnie słuchał, jestem jego rodzicem. Więc uzurpuję sobie prawo do tego, że w takim razie mogę podnieść głos, bo czuję tą złość. No to jest taka największa pułapka i największe niezrozumienie tego aspektu zarządzania emocjami. Bo otóż nie chodzi o to, żeby w jakikolwiek sposób tę emocję rozładować, tylko chodzi o to, żeby tą emocją zarządzać. Czyli ja zarządzam emocją, a nie emocja mną rządzi. To jest zasadnicza różnica.
– Czy mówisz emocja mną rządzi, to się dzieje w sytuacji, której emocja do mnie przychodzi, a ja rozładowuję ją w sposób, który krzywdzi innych lub mnie? Wtedy to ona ma nad mną kontrolę, a nie ja nad nią?
– Tak, albo w taki sposób, że sięgam intuicyjnie po strategię jakiegoś rozładowania emocjonalnego, które są najłatwiejsze. Podnieść głos to jest sekunda, nie musisz się nad tym zastanawiać, zrobisz, tylko robisz to w sposób intuicyjny. Podobnie jest naszym dzieckiem, który krzyczy w sklepie. Ono intuicyjnie sięga po tę strategię, bo to jest dostępne na tu i teraz. Nie zastanawiam się, robię to automatycznie.
– Karolina, no to idźmy jeszcze krok dalej tym twoim przykładem. Przyjaciel spóźnił się. Ja orientuję się, że spóźniam, że denerwuję się nie tyle na sytuację, że on się spóźnił, tylko na fakt, że dla mnie jest to oznaka braku szacunku. Ja tak to rozumiem dla siebie. W związku z tym się denerwuję. No i teraz jakie są dla mnie dostępne sposoby reakcji, żebym, co żebym był w stanie z tym zdenerwowaniem, z tą urazą, którą czuję jakoś pójść dalej.
– Po pierwsze warto sobie uświadomić, że jestem kimś odpowiedzialnym za swoje emocje. I używanie sformułowania, że ktoś mnie do czegoś sprowokował, że ktoś w jakiś sposób wpłynął na to, że ja tą emocję czuję i że to nie jest moja wina, bo to jest wina tej osoby, jest czymś bardzo błędnym. Dlaczego? Dlatego, że my jako ludzie jesteśmy odpowiedzialni za swoje zachowania. I koniec kropka. Nie ma znaczenia w jakim jesteśmy stanie emocjonalnym, nie ma znaczenia co się obecnie wydarzyło, to ty jesteś osobiście odpowiedzialny za to, jak zareagujesz w danej sytuacji. I teraz albo możesz rozwijać strategie radzenia sobie, żeby one były dla ciebie bardziej naturalne i żeby rzeczywiście stosować te strategie adaptacyjne, albo właśnie możesz być ignorantem i nie zastanawiać się nad tym i sięgać po strategie zupełnie przypadkowe. Tylko konsekwencje tego mogą być bardzo tragiczne. No bo dzisiaj zaczyna się od tego, że krzyczysz, a w dalszej perspektywie może się skończyć na tym, że jednak stosujesz dużo większą i bardziej zaawansowaną przemoc. Bo pamiętajmy, że każda forma agresji, czy to jest krzyk, czy to jest uderzenie, czy to jest jakaś manipulacja, jest przemocą. My nie wyróżniamy tylko przemocy fizycznej. Jest przemoc emocjonalna, psychiczna, ekonomiczna, rówieśnicza, społeczna. Mamy bardzo wiele różnych wymiarów przemocy. I ta przemoc najczęściej właśnie też wynika z nieumiejętnego radzenia sobie z trudnymi emocjami. Więc jeśli ja doświadczam tej trudnej emocji w przypadku, którym powiedziałeś. Czyli, że ktoś się spóźnia i to jakoś godzi w moje wartości, dlatego czuję tą irytację. To pierwsze, co warto zrobić, to po prostu transparentnie powiedzieć o tym koledze. Bo on naprawdę może nie wiedzieć tego. On naprawdę może nie mieć pojęcia, że to spóźnienie wyzwoliło w tobie takie emocje. Dlaczego? No bo z jego punktu widzenia spóźnianie wcale nie musi być czymś, co wyzwala u niego tę emocję. I to jest taki klucz do zrozumienia, że ta sama sytuacja może generować różne emocje u różnych ludzi. I te same emocje mogą występować w różnych sytuacjach. To jest specyfika emocjonalna. Czyli ja mogę czuć radość w momencie, kiedy rodzi mi się dziecko, mogę czuć radość w momencie fajnej zabawy z dzieckiem, ja mogę czuć radość, kiedy idę na randkę z moim partnerem, partnerką, mężem, żoną, ja mogę czuć radość, kiedy dostaję awans w pracy. I w każdej z tych sytuacji występuje ta sama emocja. Ona oczywiście jest okazywana przeze mnie inaczej, ona pewnie z innym natężeniem się pojawia, no i też wynika z różnych przyczyn. I to samo jest w sytuacji, kiedy mamy określone doświadczenie, czyli narodziny dziecka mogą być dla jednej osoby radością, satysfakcją, spełnieniem, a dla innych mogą powodować jakiś niepokój, obawę, strach przed nieznanym, przed nowym rozdziałem życia. I to jest zupełnie naturalne. Dlatego naprawdę bardzo infantylnym jest zakładać, że każda osoba w danej sytuacji czuje to samo. I najczęściej takie założenie prowadzi do konfliktów i nieporozumień.
– To idę jeszcze do tej, żeby domknąć tą sytuację z kolegą, który się spóźnił. Wyobrażam sobie, że ja zorientowałem się, że tak naprawdę czuję się nieszanowany i mówię mu o tym, że spróbuję swoimi słowami słuchaj Andrzej spóźniłeś się ja łapie się na tym, że ja sobie myślę, że ty może mnie nie szanujesz, bo ja tak mam, że jak ktoś się spóźnia to od razu coś takiego mi do głowy przychodzi i wtedy Andrzej rozumiem, że ma szansę swojej reakcji powiedzieć – stary co ty pewnie jest wiesz. Mega cię szanuję i lubię przecież autobus albo korek. Nie mogłem tego przewidzieć. I czy to jest sytuacja, której ja emocjonalnie zorientuję się, że tak naprawdę jestem szanowany, więc już ta złość przestanie, nie wiem, rozpuści się.
– Mhm. Tutaj mamy jeszcze takie bardzo dwa ważne aspekty, których muszę się przyczepić niestety, ponieważ użyłeś takiego sformułowania w swojej wypowiedzi „nieszanowany”. Jeśli my mówimy do kogoś, że ja czuję się nieszanowany, go oceniamy. No bo z góry zakładamy, że on nas nie szanuje, a wcale nie musi być taka jego intencja. I tutaj warto jest powiedzieć, co ja czuję. Czyli słuchaj stary, czuję irytację albo czuję złość, kiedy spóźniasz się na spotkanie, które się umówiliśmy. Dlatego, że dla mnie to jest oznaka… Dlatego, że to godzi w moją wartość, jaką jest szacunek. I chciałbym Cię prosić na przyszłość, żebyśmy albo umawiali się w późniejszym terminie, żeby rzeczywiście jakoś tam dać sobie pewien zapas, albo żebyś mnie uprzedzał po prostu, że się spóźnisz, bo na przykład stoisz w korku, bo wydarzyła Ci jakaś losowa sytuacja i wtedy po prostu będę czuł się bardziej komfortowo, czuł się bezpieczniej, bo będę wiedział, z czego wynika Twoje spóźnienie. Ta komunikacja, myślę, że to jest taki oklepany frazes, że jest kluczem do sukcesu i do porozumienia w różnych relacjach międzyludzkich, ale naprawdę tak jest. Im więcej rozmawiamy, im bardziej precyzyjnie artykułujemy, jak się czujemy, co nam robi dane zdarzenie, tym większe jest prawdopodobieństwo, że znajdziemy nic z porozumienia z drugą osobą. Bo znowu, tak jak mówiłam, to nie jest taki pewien przewidywalny mechanizm, że jak jest sytuacja A, to występuje emocja B. Warto jest, żebyśmy dopytywali o to, bo nasze wyobrażenia i nasze przekonania, nasze założenia naprawdę w dużej mierze mogą być błędne. Więc w takiej sytuacji warto jest po prostu powiedzieć, że słuchaj czuję dokładnie tą emocję, tylko tak jak mówię, nie z oceną, tylko dotykamy tutaj konkretnej emocji. I naprawdę ja do tego bardzo mocno zachęcam, bo ludzie też na to bardzo fajnie reagują. Ja jak na początku zaczynałam stosować taką właśnie komunikację bez przemocy, być może jest wam znany ten termin Marshala Rosenberga, który bardzo szeroko o tym zagadnieniu opowiada też swojej książce. Jestem absolutną zwolenniczką formułowania tego typu komunikatów. Jak zaczynałam mówić językiem żyrafy do swojego męża, to na początku było to dla niego trudne, bo on jakby trochę nie mógł się odnaleźć w tym, że ja mu mówię o emocjach i że co on ma z tym zrobić, że on nie chciał i dlaczego ja to czuję, jakby nie mógł za bardzo tego zrozumieć. Natomiast z czasem zaczęliśmy zauważać, że rzeczywiście nam to służy i służy to też naszej rodzinie. I że pozwalamy na mówienie o emocjach i że wręcz nawet zachęcamy nasze dzieci do tego. I dzisiaj przychodzi mój pięcioletni Aleksander i mówi, mamo, czuję złość albo jestem zdenerwowany. I ja mu zadaję pytanie, okej, dlaczego Oluś jesteś zdenerwowany? I on mi mówi, bo Gabryś mi zabrał zabawkę, a ja bardzo chciałem się bawić teraz tą zabawką. No to jasno mi pokazuje, mamo, to było dla mnie ważne w tym momencie, żebym ja się pobawił tą zabawką. Dlatego czuję złość, bo ktoś przekroczył moje granice. A to jest właśnie funkcja złości. Złość właśnie po to się u nas pojawia, żeby pokazać innym – halo, stop, przekraczasz moje granice. To nie jest dla mnie okej, co teraz robisz. I o to tym chodzi. To jest taka esencja, żeby wyciągnąć, jaka jest funkcja tej emocji. Po co? Po co ta emocja się u mnie pojawiła? Co ona chce mi powiedzieć?
– Karolina, wracamy do sklepu, trzylatek albo czterolatek, ja przy nim, ludzie patrzą, on na podłodze, co ja mogę zrobić?
– Tak naprawdę sposobów jest wiele. Ja mogę się podzielić swoim własnym doświadczeniem i być może takim tipem, który też się sprawdzi u innych rodziców, że ja po prostu czekam. Stoję i czekam. Najpierw podchodzę, podejmuję próbę zapytania, co się dzieje, czego teraz ode mnie oczekujesz, czego ode mnie potrzebujesz. To też jest bardzo fajne pytanie, na które gwarantuję, że większość dzieci naprawdę odpowie, czego potrzebuje.
– No tej zabawki.
– No i właśnie, oczywiście wtedy ten syn mówi, że ja chcę tą zabawkę, ja muszę ją mieć, chcę w tym momencie itd. Więc ja podejmuję próbę tłumaczenia, że umówiliśmy się na to, że wchodzimy do sklepu, kupujemy określone artykuły, wśród tych artykułów nie było zabawki, więc chciałabym, żebyśmy teraz poszli do kasy i wyszli ze sklepu. No i jeszcze ta sytuacja trwa przez chwilę, po czym ja też robię tak, że siadam razem z tym dzieckiem na podłodze i czekam.
– Czemu siadasz?
– Bo chcę, żeby wiedział, że jestem obok niego, że może nam nie liczyć w danej sytuacji. Chcę mu pokazać, że skoro tak zachowujesz, to zobacz, ja też mogę to zrobić. Daję mu do zrozumienia, żeby sam zauważył, czy to jest okej czy nie. To zachowanie, które on teraz reprezentuje. Żeby sam doszedł do wniosku, że postawa, zachowanie nie jest okej. Wtedy mój syn mówi, dlaczego siadasz, dlaczego siedzisz ze mną? Dorośli nie siadają na podłodze. Ja mówię, że ale dzieci też nie siadają w sklepie, bo podłoga w sklepie jest po to, żeby chodzić i robić zakupy, a nie żeby na niej siedzieć, dlatego że nie chcesz zabawki. I on nagle jest u niego taka konsternacja, że rzeczywiście może mama ma rację. No i najczęściej wtedy pada takie pytanie, czy mogę się przytulić. No oczywiście ja jak najbardziej zawsze jestem otwarta, jak najbardziej, oczywiście, choć się przytulimy. I wychodzimy. Dla mnie w takich bardzo kryzysowych, ekstremalnych sytuacjach dziećmi, jak na przykład ta, o której powiedziałeś, właśnie takie bycie tu i teraz z tym dzieckiem. Ale w takim sensie, żeby też nie przelewać swoich emocji na to dziecko, bo to tylko będzie eskalowało jego reakcje. Bo najczęściej my wpadamy w takie błędne koło, że dziecko się denerwuje, więc co rodzi, robi? Też się denerwuje. I co robi? No przelewa swoje zdenerwowanie na dziecko, poprzez na przykład krzyk. Tylko pytanie, czego uczysz wtedy swojego dziecka? No właśnie uczysz tego, że jak się zdenerwujesz, to krzycz. I czy to jest adaptacyjna strategia? No nie. Bo już o tym mówiliśmy. Jest to jakaś forma przemocy.
– Wiesz, ja zobaczyłem to dziecko w sklepie, teraz oczami wyobraźni. i próbuję złapać się na tym, co czuję. No więc myślę, że jest mi wstyd, że inni patrzą i że oceniają mnie jakoś, może moje dziecko jakoś oceniają. No i boję się tego, że zostanę tak oceniony. No więc co ja mogę zrobić, żeby sobie dać upust? Bo jeżeli miałbym najpierw przyjąć, że coś czuję, potem zorientować się co to jest za uczucie, najpierw to powierzchowne, czyli sytuacja, sklep, podłoga, krzyk, a potem wstyd. No to przecież ja mam pod sobą dziecko, a nie przyjaciela, więc mamy relację skośną. To czy ja mam dziecko powiedzieć, słuchaj Andrzejek, bo ja się łapię na tym, że się wstydzę w takiej sytuacji. No to chyba nie jest ta droga, nie? Mimo że przecież poszedłem tym tropem, którym mówiliśmy, o którym ty mówiłaś.
– To zależy też od tego, w jakim wieku jest dziecko. Pamiętajmy, że dziecko w określonym wieku ma taką gotowość przyjmowania informacji i rozumienia. To nie jest tak, że jeżeli ja powiem taką informację dwulatkowi, to dwulatek zrozumie, dlatego że on tak naprawdę nie będzie wiedział, o czym my do niego mówimy. Więc tutaj ten wiek dziecka jest bardzo istotny. Natomiast to też nie o to chodzi, żeby teraz w jakiś sposób usprawiedliwiać swoje zachowanie i tłumaczyć to dziecku. Bo to, co powiedziałeś, ta relacja jednak nie jest taka typowo partnerska, tylko to jest relacja jednak rodzic-dziecko. I w takiej sytuacji też warto jest, żeby rodzic również zadbał o tę swoją emocję. W takim sensie, że jeśli ty czujesz wstyd i czujesz, że ta emocja wynika z tego, że po prostu masz ten lęk przed oceną społeczną, bo boisz się, że ktoś zaraz cię jakoś oceni, że jesteś niedobrym rodzicem albo że twoje dziecko jest rozpieszczone, że źle jest wychowane. No to warto jest, sobie w głowie, mentalnie, zadał pytanie, ale czego ja się tak konkretnie wstydzę? Wstydzę się tego, że ktoś mnie oceni. Tylko pytanie, czy mi zależy na tym, żeby jakiś obcy człowiek w sklepie miał na mój temat określone zdanie? A jeśli mi zależy, to dlaczego? Dlaczego to aż tak bardzo mnie obchodzi? Więc to jest znowu taka kwestia pogłębiania samoświadomości. Ty mnie pytasz, czy warto jest, żebym ja o tym powiedziała mojemu dziecku? Czy warto jest, żebym ja gdzieś tamten…
– No bo tak to miałoby zadziałać z tym przyjacielem, który się spóźnił.
– Tak, tak. Ja myślę, że warto natomiast nie w tej sytuacji intensywnej złości i frustracji dziecka. Dlaczego? No bo z intensywnymi i silnymi emocjami jest trochę tak jak z jazdą samochodem. Jak jedziesz 50 km/h to widzisz drzewa, rowery, rowerzystów, pieszych, ulicy, jakby domy, budynki i tak dalej. Natomiast w sytuacji kiedy jedziesz 200 km/h no widzisz w zasadzie tylko tor jazdy. I podobnie jest z pobudzeniem emocjonalnym. Jeśli masz bardzo silne powodzenia emocjonalne, to jesteś właśnie tym kierowcą, który jedzie 200 na godzinę. Do ciebie nie będą trafiać jakieś racjonalne argumenty. Będziesz widzieć tylko swoje. Bardzo trudno będzie przebić się do ciebie, przez to, że twoje procesy poznawcze są bardzo ograniczone. Przez to natężenie emocjonalne. Dlatego nam w pierwszym kroku też zależy na tym, to napięcie obniżyć. Dlatego bardzo często poleca się techniki oddechowe jako pierwszą reakcję. Pierwszą strategię poradzenia sobie z tym bardzo intensywnym uczuciem, z tą bardzo intensywną emocją. I ona jest naprawdę niezwykle skuteczna. Ja wiem, że o tym się bardzo dużo mówi i jakby ludzie mają do tego sceptyczne często podejście, że no jak, przecież ja będę oddychać, już oddycham codziennie, każdego dnia, no to co ty będziesz mnie uczyć oddychać? Tak, tylko że nie oddychasz świadomie. W momencie, kiedy masz bardzo intensywną emocję, jak zrobisz wdech i zatrzymasz powietrze nawet na trzy sekundy, i zrobisz później wydech i powtórzysz ten cykl trzy razy, gwarantuje ci, że twoje napięcie emocjonalne obniży się naprawdę znacznie, aż sam to odczujesz w ciele. I tych technik jest mnóstwo, tak? Jest na przykład taka technika pudełkowa, która mówi o tym, że na cztery bierzemy wdech, Później liczymy do czterech, zatrzymujemy powietrze, liczymy do czterech, wydychamy powietrze i liczymy do czterech i znowu zatrzymujemy. I warto sobie taki cykl właśnie powtórzyć. Na początku zrobić to raz, potem zrobić to dwa razy. Przy kolejnej sytuacji być może trzy i gwarantuję wam, naprawdę to jest bardzo efektywne w takich sytuacjach, kiedy nie masz przestrzeni na to, żeby w inny sposób sobie poradzić z sytuacją, bo na przykład jesteś właśnie na jakimś spotkaniu albo właśnie w tym momencie masz za zadanie, nie wiem, zostawić dziecko w przedszkolu i już czujesz, że ta irytacja sięga u ciebie zenitu, bo na przykład dziecko nie chce się z tobą rozstać, a ty się spieszysz i masz za 15 minut być w pracy. No to co tu zrobić szybko, żeby rzeczywiście to dziecko nie dostało rykoszetem. To polecam taką formę radzenia sobie.
– Powiedz nam proszę krótko, co w sytuacji, której my doprowadzimy do sytuacji, której dziecko nie dostanie zgody na wyrażanie swoich emocji. Co się wtedy stanie z tym małym człowiekiem, potem większym człowiekiem, dużym człowiekiem?
– To w jaki sposób my reagujemy na emocje naszych dzieci absolutnie i bezapelacyjnie przekłada się na to jakimi dorosłymi będą w przyszłości. Dlaczego? Dlatego, że wyróżniamy różnych kilka styli przywiązania i pewnie kiedyś tam spotkałeś się z tymi stylami. Mamy bezpieczny styl przywiązania, unikowy, lękowy, lękowo-ambiwalentny. To są style, które mówią o tym w jaki sposób rodzic był dostępny dla dziecka właśnie w takich różnych trudnych sytuacjach, ale też właśnie w sytuacjach emocjonalnych. Czyli trochę mówimy o tym, jak rodzic reagował w dzieciństwie na to, w jaki sposób dziecko przeżywało emocje i na ile to dziecko miało przyzwolenie na odczuwanie tych emocji i w jaki sposób też tymi emocjami zarządzało. Bardzo często jest tak, że ludzie, którzy w dzieciństwie mieli takich rodziców emocjonalnie niedostępnych, bo tak ich nazywamy, czyli właśnie rodziców, którzy gdzieś tam nie przytulali dziecka wtedy, to dziecko potrzebowało, nie reagowali na jego emocje, bardzo często stosowali te komunikaty, uspokój się, nic się nie stało, to jest nieważne, nie możesz tak reagować itd., to te dzieci w dorosłości również tak podchodzą do tego świata emocjonalnego. Czyli same sobie nie dają przyzwolenia na to, żeby odczuwać te trudne emocje, ale nawet nietrudne w ogóle, żeby odczuwać jakiekolwiek emocje. I w rezultacie to może się zakończyć właśnie różnymi kryzysami emocjonalnymi, depresją, nerwicami, lękami, atakami paniki i zaburzeniami lękowymi. Naprawdę tych różnych konsekwencji jest mnóstwo. Ale myślę, co jest taką konsekwencją bardzo niebezpieczną i bardzo taką, bym powiedziała, często występującą, to jest budowanie nieefektywnych związków. Często osoby, które nie są nauczone przeżywania emocji, jakby werbalizowania tych emocji, tego, że emocje są w porządku i że każda emocja jest potrzebna, nie są w stanie stworzyć konstruktywnego i takiego wartościowego związku. Tylko mogą szukać partnerów, którzy też są emocjonalnie niedostępni i ta relacja jest taka bardzo powierzchowna, bo nie mamy takiej możliwości zejścia głębiej. Albo mogą szukać rodzica, a nie partnera, bo intuicyjnie będą potrzebowali i będą szukali tego, czego nie otrzymali w dzieciństwie, czyli tej troski, tej opieki, tego przyzwolenia, tego ciepła i będą gdzieś tam szły bardziej w kierunku szukania rodzica, a nie partnera. Więc jakby to mogą być takie konsekwencje tego zaniedbania emocjonalnego. I to co ja też widzę.
– Czy to oznacza… bo skoro wiemy, że niewyrażenie w sposób adaptacyjny, jak to powiedziałaś, tych emocji może skutkować określonym kryzysem lub trudnością w życiu dorosłym, a na pewno konsekwencjami, które nie są korzystne dla tego obecnie małego dziecka, to może, my wręcz powinniśmy inaczej nie tyle pozwolić, co wręcz poprosić o te emocje. Chcieć, żeby one się pojawiły.
– Ja bardzo gorąco zachęcam każdego rodzica do takiego zachęcania dzieci do mówienia o emocjach. I możemy to robić na bardzo wiele sposobów. Możemy zacząć od czytania książek o emocjach. Ja wiem, że to jest taki może prosty, bardzo prozaiczny sposób, ale im więcej będziemy dostarczać im wiedzy o tym świecie emocjonalnym, tym łatwiej i sprawniej im będzie o tych emocjach mówić. Możemy też to robić poprzez nazywanie emocji własnych i do tego chyba najbardziej zachęcam. Bo wiecie, im bardziej dzieci będą dostrzegały to, że ja jako dorosły mówię o tym, że na przykład, nie wiem, no czuję frustrację, ponieważ miałam dzisiaj bardzo ciężki dzień w pracy, nie wszystko poszło po mojej myśli, no to ja też daję mojemu dziecku przyzwolenie, że jeśli ono poczuje frustrację, że może o tym mi powiedzieć, tak? I że to jest w porządku, że ja go nie będę oceniać, że każda emocja jest potrzebna. Bo jeśli miałabym coś przekazać, jakąś puentę z tego naszego dzisiejszego spotkania i coś, co warto, żeby sobie każdy rodzic zapamiętał, to to, że nie ma emocji niepotrzebnych. I każda emocja jest ważna. Każda emocja jest potrzebna. Każda nam o czymś mówi. I oczywiście są emocje łatwiejsze, trudniejsze. Są emocje, które lubimy bardziej lub mniej. Ale każda z nich jest jakąś informacją i pełni określoną funkcję. I zamiast przekładać wysiłki w tym kierunku, żeby unikać emocji trudnych, to warto przełożyć wysiłki na radzenie sobie z tymi emocjami i zastanawianie się, dlaczego one się pojawiają i jaką pełnią funkcję. Jeśli my nasze dzieci będziemy inspirować do tego, żeby o tych emocjach mówiły, to z biegiem czasu stanie się to dla nich zupełnie naturalne. Mówienie o emocjach, wyrażanie ich, zarządzanie nimi, potraktują to jako normalną sferę funkcjonowania człowieka, taką samą jak sfera społeczna, sfera psychiczna czy sfera fizyczna. Dla nich sfera emocjonalna będzie czymś zupełnie naturalnym. My dążymy do tego, żeby ta sfera emocjonalna była naturalna, natomiast ona jeszcze powiedzmy nie jest czymś takim zupełnie naturalnym, o czym mówimy sobie powszechnie.
– Karolina, ostatnia rzecz, którą chcę zapytać, to coś, co chyba mam też ze swojego podwórka, z własnego doświadczenia. Emocje, jeżeli je wyrazimy i zostaną one przyjęte, mam na myśli siebie i partnerkę, siebie i żonę, to rodzi się między nami jakiś rodzaj bliskości i takiej głębi, której pewnie wcześniej nie dostaliśmy. Czy to tak właśnie działa u wszystkich? To jest reguła?
– Absolutnie tak, dlatego że im bardziej transparentnie mówimy o tym co czujemy, tym łatwiej drugiej stronie jest odpowiedzieć na tę naszą potrzebę emocjonalną, czy odpowiedzieć właśnie na tą naszą emocję. Bardzo często zakładamy w swojej głowie, że druga strona w relacji się domyśli tego co czujemy, że ona powinna przecież to wiedzieć, przecież nas zna, więc ja nie muszę o tym mówić. Nic bardziej mylnego. Na tym właśnie polega dorosłość, że my jako ludzie dorośli bierzemy odpowiedzialność za swoje emocje i jasno artykułujemy swoje potrzeby i jasno przedstawiamy to, co czujemy i nasze oczekiwania. Nie może być tak, że zakładamy właśnie w relacji, że ktoś się czegoś domyśli albo że ktoś będzie reagował w taki sposób, w jaki my potrzebujemy, tylko dlatego, że nas zna już jakiś czas. I właśnie w relacjach bardzo często takie mówienie otwarte o emocjach powoduje coraz silniejszą więź i coraz większą bliskość. Bo zobacz jakie to jest intymne pokazywać drugiej stronie, co ja czuję. Przecież emocje są czymś takim bardzo osobistym, bardzo indywidualnym. Więc jeśli ja decyduję się na to, żeby powiedzieć mojemu partnerowi, co ja czuję, co jest we mnie, jaka jest ta emocja i żeby znaleźć tą przestrzeń na pogadanie o tym, z czego to wynika, że akurat się czuję w tej sytuacji w taki, a nie inny sposób, to ja mu jasno pokazuję, jak bardzo mu ufam, jak jest dla mnie ważne, jak bardzo mi zależy na naszej relacji, że chcę być transparentna i chcę być uczciwa i mówić bezpośrednio o tym, co czuję, żeby dać mu możliwość zareagowania, żeby dać mu możliwość zrobienia czegoś, co rzeczywiście mnie wesprze w tej danej sytuacji. To jest oznaka bardzo dużej szczerości, lojalności wobec partnera i zaufania.
– Karolina, tu stawiamy kropkę, a wam drodzy słuchacze wszystkim życzę tego, żeby u was w emocjach było jak najlepiej, transparentnie, no i w dużej akceptacji i bliskości i dla siebie, i dla partnera, i dla dziecka, tak żeby nam wszystkim ze sobą było dobrze. Karolina, dziękuję Ci bardzo.
– Dziękuję, dziękuję, do zobaczenia.
– Do zobaczenia.