– Dzień dobry, witamy w Ojcowskim Podcaście. Uśmiecham się szeroko do każdego ojca, który nas słucha i mrugam okiem do wszystkich tych, dla których efektywność rodzicielska i relacje w rodzinie są równie ważne jak dla nas. Dziś porozmawiamy o wolności wyboru, którą pozostawiamy naszym dzieciom, o ich intuicji i o wspieraniu ich w rozwoju. Zanim jednak rozmowa, jak zwykle uwaga, autopromocja. Ojcostwa można się uczyć, to jest nasza dewiza. Uczyć się można między innymi czytając. A gdzie jest największa biblioteka wartościowych książek dla ojców w Polsce? Na stronie tato.net. Zajrzyj do sklepu i wybierz coś dla siebie. Jest tu Serce Ojca Kena Canfielda, czyli elementarz zaangażowanego taty. Są książki dla ojców zmagających się z wyzwaniami związanymi z dziećmi w określonym wieku. Są książki dla ojców synów, dla ojców córek. I co ważne, my jesteśmy tak przekonani, że te książki są wartościowe, że dajemy gwarancję satysfakcji albo robimy zwrot pieniędzy. Jednym słowem, zero ryzyka – dla fanów audiobooków czy e-booków także je mamy. Zajrzyj na sklep.tato.net i wyposaż się w wartościową lekturę.
A teraz już do konkretów, czyli do naszej rozmowy. Naszym gościem jest Jerzy Brzęczek. Któż z was panowie go nie zna? Były reprezentant w piłce nożnej, kapitan srebrnej jedenastki olimpijskiej z 1992 roku. Potem były selekcjoner reprezentacji Polski w piłce nożnej, która potrafiła zremisować z Włochami czy Portugalią. Oj! Jak my dziś tęsknimy dotychczasów. Ale dla nas Jerzy Brzęczek to przede wszystkim, jak zwykle, tata dwóch synów. Patryk 32, Robert 28. Cześć Jerzy.
– Witam bardzo serdecznie.
– Zacznę od nawiązania do takiej historii, którą nam opowiedziałeś nam ojcom podczas Forum Tato.Net. Tam mówiłeś, że miałeś kilkanaście lat, grałeś w piłkę, miałeś możliwość przejścia do Zagłębia Sosnowiec, co wówczas byłoby jakimś awansem sportowym. Natomiast intuicja ci podpowiedziała, że ty nie chcesz tam być. Ojciec, twój ojciec z tej decyzji zadowolony nie był. Natomiast pozwolił ci te decyzje podjąć. Koniec końców za co tak to wybrzmiało na forum. Byłeś mu wdzięczny. Czy możesz w dwóch słowach tą sytuację przypomnieć, a ja potem dopytam, bo zastanawiam się, ile my takiej wolności powinniśmy faktycznie dawać dzieciom? Jak to było?
– Na pewno kwestia tej wolności jest bardzo trudna do oszacowania i to pytanie, które na końcu zadałeś, ile powinniśmy dawać, myślę, że będąc takim obiektywnym i szczerym, jest to bardzo trudne do określenia, ponieważ każdy przypadek będzie inny. To, co wspomniałeś o mojej takiej pierwszej bardzo trudnej decyzji, ale działałem wtedy na takiej pewnej mojej intuicji.
– Czymś, mój rozum, mój jakiś instynkt wewnętrzny powiedział mi, kiedy pojechaliśmy na rozmowę ze Zagłębia Sosnowiec na temat mojej zmiany barw królowej, bo wtedy byłem zawodnikiem Rakowa Częstowa, a Zagłębia Sosnowiec było w Wyższej Lidze. Pomimo wielkich starań, pomimo wielu obiecywań, również takich jak gdyby zabezpieczeń zdecydowanie większych finansowych, ja po prostu intuicyjnie wewnątrz nie czułem, że to będzie w tym momencie…
– W tym czasie odpowiednie miejsce dla mojego dalszego rozwoju. Jak gdyby kończąc tę rozmowę, wracając z Sosnowca do Częstochowy, w samochodzie powiedziałem, tato, to nie jest klub dla mnie, a tutaj nie idę, nie czuję tego. No to nie było wtedy jak gdyby zbyt zrozumiałe ze strony taty, bo za tym kryły się w tamtym okresie czasu również oczywiście takie kwestie finansowe, zabezpieczenia.
– Ale ja podjąłem taką decyzję. Na początku to tata był strasznie sfrustrowany, zaczął być jakiś sposób troszeczkę nieprzyjemny w stosunku do mnie, co jest zrozumiałe, bo każdy ojciec stara się zawsze robić rzeczy najlepsze dla swoich dzieci, ale z drugiej strony do końca nie będziemy przekonani, czy akurat to jest to stuprocentowe i najlepsze rozwiązanie. Dlatego też…
– ten aspekt wolności w stosunku do dzieciaków jest bardzo istotny, bo nie możemy również ograniczać ich kreatywności, ich wyborów. Ale myślę, trzeba też brać pod uwagę, że jednak te czasy, w których żyjemy obecnie, te czasy, w których ja byłem nastolatkiem i podejmowałem te decyzje, jednak się zmieniły. Tych niebezpieczeństw, które krążą wokół nas wszystkich, a szczególności wokół młodych ludzi przede wszystkim tym,
– Co się dzieje jest zdecydowanie trudniej w moim odczuciu określić te granice tej wolności, ile możemy dać, ile jednak musimy mieć pewną kontrolę.
– My mamy świadomość tego, że faktycznie wokół nas świat tych niebezpieczeństw proponuje nam sporo. i jest taka pokusa, żeby w związku z tym dziecko takim kloszem nakryć. No bo skoro tyle niebezpieczeństw, to przecież każdy rodzic chce uchronić dziecko przed niebezpieczeństwem. No po co patrzeć na dziecko, które błądzi i cierpi? To może tak.
– Tak to jest naturalna rzecz myślę, jak gdyby polegająca na tym, że chcemy ewentualnie uchronić nasze dzieci przed jakimiś trudnościami, niespodziankami, ale myślę, że w gruncie rzeczy to jest pewien w moim uczuciu błąd, ponieważ kiedy te dzieciaki będą ciągle pod kontrolę, będziemy właśnie otaczać je tym pewnym takim kloszem.
– to one mogą nie doznawać w stu procentach tych takich negatywnych historii życia. I myślę, że każdy z nas, starszych ludzi z siłą rzeczy, z wieki ma człowiek więcej doświadczeń. Dlaczego? No, ponieważ więcej przeżył tych dobrych, złych rzeczy. I to często jak gdyby powoduje, że staramy się w taki sposób właśnie często zakładać ten klosz. I to jest myślę też bardzo trudne, ale bardzo wielka taka…
– rzecz w stosunku zachowania się do naszych dzieciaków przez rodziców, tego wyczucia, bo myślę, że też trzeba wziąć pod uwagę, każdy z tych naszych dzieciaków ma inny charakter, inną osobowość i myślę, że to też jest bardzo ważne, że nie możemy do każdego podchodzić w taki sam sposób, co ja rozumiem, w taki sam sposób. To też jest wielka, myślę, sztuka wyczucia osobowości naszych dzieciaków.
– i zrozumienia, że jeden będzie może potrzebował więcej opieki, drugi wręcz przeciwnie. Myślę, że to jest w naszym życiu najważniejsza kwestia i istota funkcjonowania i tej granicy, jaką my damy naszym dzieciakom.
– Ja mam wrażenie, że można byłoby to rozdzielić na takie dwa typy niebezpieczeństw. Pierwsze niebezpieczeństwo jest takie, przychodzi 10-latek i mówi tato ja bym chciał sam dzisiaj wrócić tramwajem ze szkoły 20 przystanków z jedną przesiadką dużego miasta. No i czujemy niebezpieczeństwo, że się zgubi, że policja, że go ktoś porwie i to jest jeden typ niebezpieczeństwa. A drugi jest taki, że dzieci chciałyby różne rzeczy po swojemu. Na przykład my mówimy…
– Słuchajcie, no tak to wygląda u nas w domu, że obiady czy tam kolacje jemy wszyscy razem, wtedy nie ma telefonów na stole i my ze sobą rozmawiamy. Jest to jakiś rodzaj narzucenia tego, jak to ma wyglądać u nas w domu, a dziecko może mieć na to zupełnie inny pomysł. I teraz mi się w głowie rodzi taka myśl, że my dopóki akceptujemy to, jak sobie dziecko eksperymentuje i próbuje, to się godzimy. A jak to wykracza poza nasze wyobrażenie, kim miałoby być albo stać się dziecko, to mówimy a nie nie.
– Dalej nie można. Dobrze czy źle? Zgadzasz się z tym?
– W większości tak, ale musimy też rozgraniczyć właśnie ta wolność. To, co jak gdyby dotyczy takiego zachowania pewnej kultury w obyciu, w naszym kontakcie rodzinnym, ale ogólnoludzkim. Druga kwestia to jest to pewne już bezpieczeństwo dotyczące zdrowia i ewentualnie życia. Tutaj przytoczyło jej bardzo fajny…
– przykład odnośnie tych tramwajów. My od początku będąc w Austrii, młodszy syn Robert urodził się w Austrii, jak zaczęli chodzić do przedszkola do szkoły, starszy Patryk, który zaczął chodzić do szkoły i jeździł sam tramwajem jako 9-10-latek, tak więc to były takie czasy, że uczyliśmy ich tej samodzielności. Później, kiedy jego młodszy brat również zaczął chodzić do szkoły, to jak gdyby…
– Na początku tylko troszeczkę kontrolowaliśmy i jechaliśmy z nim, a później ten starszy Patryk, który miał 11-12 lat, był odpowiedzialny również za tego młodszego i jeździ sami tramwajem. Powiem szczerze, z perspektywy czasu to była super rzecz dla nich, ale nie wiem czy teraz, teraz byśmy się na to zdecydowali, czy nie byłoby pewnej obawy o ich bezpieczeństwo.
– To samo robiliśmy, kiedy wróciliśmy już do Polski. Też byli oczywiście starszymi już, ale też jeszcze dzieciakami w przedziale 10-14 lat. I w wielkim mieście, jakim jest Kraków, również byli szybko bardzo samodzielni. Ale tak powiedziałem, to jest kilkanaście lat temu. I teraz z jednej strony człowiek też jest troszeczkę starszy.
– patrząc na to wszystko, co się dzieje, ile jest tych niebezpieczeństw niestety wewnętrznych, zewnętrznych. Jednak bardzo często w nas odzywa się taki troszeczkę, nawet powiem chyba strach, żeby temu dziecku ukochanemu coś się nie wydarzyło. I to myślę, że w wielu kwestiach ma bardzo duży wpływ na nasze postępowanie w stosunku do naszych pociech.
– i wyznaczanie jak gdyby tego procentu, wolności. Myślę, że każdy z rodziców chce jak najlepiej, tylko nieświadomie, niekiedy ograniczając moim uczuciu zbyt wiele tą swobodę, myślę, że nie do końca przyzwyczajamy te nasze dzieciaki do niekiedy tych takich prawdziwych części naszego życia, jak to często funkcjonuje.
– i będąc pod tym kloszem, kiedy będą musieli podejmować sami decyzje, może być im z tego tytułu trudniej i ciężej. Może ten okres takiej asymilacji i podejmowania decyzji być dla nich większym rozczarowaniem.
– Podejmowanie decyzji. Spotkałem się z takim zdaniem, które zapadło mi w pamięć i nawet sobie wypisałem, żeby je dziś wypowiedzieć, więc akurat idealnie sobie nawiążę. Zdanie brzmi tak. Wypowiedział to zdanie niejaki Alfie Kohn, nie mam pojęcia kim jest ten miły pan, ale powiedział tak. Człowiek uczy się podejmować decyzję poprzez podejmowanie decyzji, a nie poprzez słuchanie poleceń. Ja sobie to zderzyłem z tym, jak ja mam ze swoimi dziećmi. No i uczciwie powiem, że
– Między innymi dzięki właśnie temu sformułowaniu, który logicznie mi się bardzo broni. No myślę, że tej wolności daje dzieciom coraz więcej. Ja im mówię, jeżeli chcą, jakie mogą być potencjalne konsekwencje, co się z czym wiąże. I pytam, sprawdź co ci się opłaca, jak chciałbyś to zrobić.
– Bardzo ciekawe powiedzenie, bardzo proste z jednej strony, uderzające myślę w sedno, bo to wszystko będzie polegało w moim oczuciu i polega w naszym życiu na tych doświadczeniach i jeżeli każdy z nas gdzieś będzie do czegoś przekonany i myślę, że to bez względu na to, ile on będzie miał lat, oczywiście to będzie też miało duży wpływ
– to pewne doświadczenie, co już przeżyłeś. Ale wielokrotnie, chcąc chronić nasze dzieciaki, nie pozwalając im na samodzielne decyzje, powodujemy z jednej strony, może to jest zbyt duże słowo, ale pewien bunt, że ja chcę ci pokazać, że ja mam rację. I z drugiej strony myślę, że ci z nas, którzy już przeżyli…
– zdecydowanie więcej życia, przeżyli na pewno również wiele takich rozczarowań swoimi decyzjami, ale każde z nas, nasza natura ludzka jest taka, że jak gdyby pewne rzeczy bardziej zaczynasz rozumieć i doceniać, jeżeli się troszeczkę sam na nich sparzysz. Sam to przeżyjesz, to jest na takiej zasadzie, że dopóki gdzieś nie dotniesz gorącego pieca, to nie będziesz myślał, że się możesz oparzyć. Tak jest w naszym życiu.
– Ja myślę, że to później właśnie ma szalenie duży wpływ na rozwój tych jednostek, na to, co oni w życiu osiągną. Bo myślę, też te pewne rzeczy, które w przyszłości się dzieją, są również wywołane tym, co dany człowiek już ma gdzieś rodząc, mając tam dar, bo myślę, że wiele rzeczy się można nauczyć, ale…
– Jeżeli nie masz do czegoś talentu i chcesz na siłę kogoś przekonać do tego, to robisz tą osobę nieszczęśliwą z drugiej strony. Ona nie będzie miała szans na to, żeby w czymś, czego nie kocha, do czego nie czuje jakiejś weny pasji, nie będzie ona w stanie osiągnąć jakiegoś wyższego poziomu.
– i być po prostu szczęśliwa, aczkolwiek chyba jesteśmy świadomi, że nie każdy ma to szczęście, że może ewentualnie pracować, wykonywać, być w tym zawodzie, który by najbardziej kochał, czy który był jego marzeniem w dzieciństwie, młodości.
– Sparzenie się o gorące. No to tak prościutko zapytam. To dwulatek przychodzi do mnie, ja akurat robię kolację, kroję chleb. Nóż wielki jak pół dwulatka. I dwulatek mówi, teraz ja. No to co, dajemy?
– Nie no, oczywiście w tym wypadku oczywiście nie możemy tego zrobić, oczywiście jest ta kwestia związana z tym wiekiem również, bo ten dwulatek jeszcze jednak nie będzie mnie w 100 % stanie rozstrzygnąć tej kwestii, że to jest dla niego bardzo niebezpieczne, więc myślę, że tutaj musimy mieć również tą świadomość tej wolności również.
– dotyczącej wieku naszych pociech, jak również tego bagażu doświadczenia. Oczywiście, jeżeli ktoś będzie złośliwy, będzie chciał coś robić na siłę, to może używać takich argumentów, ale są jak gdyby pewne przedziały wiekowe, argumentacja i to już jest odpowiedzialność rodziców i ta świadomość dawania tej wolności, w zależności oczywiście od wieku naszych dzieciaków.
– Ja zrobiłem tak, bo to jest mój Popatrzyłem sobie na ten nóż, ten dwulatek ledwo go trzymał. Ja mówię, słuchaj, pewnie, że możesz, spróbujemy, ale ja ci pokażę, jak to zrobić, żebyś ty się nie udział. Najpierw pozwoliłem mu paluszkiem dotknąć ostrza, żeby wiedział, że to kłuje. Miałem mając nadzieję, że to coś da, no potem ukroiliśmy kromkę chleba razem, jakoś tam wyszło. Natomiast on dalej chciał sam. Więc dałem mu troszkę inny nóż, taki, nie aż taki.
– I on finalnie oczywiście się dziabnął tym nożem. Kropelka krwi się pojawiła, chwilę zapłakał. i ryzyko jakieś było. Ja sobie zważyłem czy to ryzyko właśnie jest takie, że on sobie zrobi poważną krzywdę czy jakąś krzywdę. Uznałem, że to będzie sparzenie się żelazkiem. Czy dobrze? Nie mam pojęcia. Wyrzutów sumienia chyba nie mam. Chyba, że mi kiedyś to wypomni. Ale może nie. Nie.
– Ale mam, nie będzie pamiętał.
– I mam jeszcze jeden wątek z tą wolnością, bo ty powiedziałeś, że również od tego jak młody człowiek potrafi podejmować decyzje i czy ma wewnętrzną swobodę, żeby pójść za tym, co mu serce intuicja podpowiada, trochę zależy to, w którym miejscu w życiu się znajdzie jako już dorosły facet, dorosła dziewczyna, dorosła osoba. I teraz ty miałeś pod swoimi skrzydłami mnóstwo młodych ludzi na różnym etapie swojej pracy zawodowej. Czy ty umiałeś stwierdzić, widząc takiego człowieka, rozmawiając nim parę minut?
– Czy on miał tę wolność, czy on ją ma lub jej nie ma? I gdzie go to prowadzi? Czy to się jakoś wyczuwa?
– W wielu wypadkach tak, ale nie można tego stwierdzić w stu procentach. Myślę, że nie ma takiego człowieka, który jest w to zrobić. Ja jako młody chłopak, który zaczął trenować w Rakowie Częstowa w wieku 11 lat, to było zaraz po Mistrzostwach Świata w Hiszpanii w 82 roku, kiedy zdobyliśmy tam brązowy medal, zajęliśmy trzecie miejsce na Mistrzostwach Świata, były niesamowite wyniki.
– I miałem to szczęście, że w Rakowie był taki trener wychowawca, niestety już świętej pamięci Zbigniew Dobosz. Był kontrowersyjną postacią, ale był to facet, z jednej strony bardzo ciężko trenowaliśmy, bardzo dużo byliśmy na zgrupowaniach, ale on uczył nas z jednej strony z życia. Mówił nam o wielu zachowaniach, przygotowując młodych ludzi, gdzie nie zawsze może w tamtym okresie czasu rodzice,
– byli tak otwarci i potrafili z własnymi dzieciakami rozmawiać, przygotowując w różnych tematach, również tych kontaktów chłopak, dziewczyna, bo mieliśmy wtedy nastolatkami, zaczęliśmy dojrzewać, tak więc siłą rzeczy to było niesamowite, ale bardzo dla nas ważne, uczące, przygotowujące do pewnej rzeczy. Oczywiście jedni wyciągnęli z tego wnioski, drudzy nie.
– Z mojej perspektywy tego nigdy nie zapomnę i później wielokrotnie, kiedy już miałem to szczęście grać w reprezentacji, później być selekcjonerem przez ten cały okres, zawsze lubiłem spotkania z młodymi ludźmi na zasadzie przygotowywania opowiadania, co się może wydarzyć o tych marzeniach, ale również tej takiej świadomości, że…
– Nie każdy z nas osiągnie te cele, których marzy, na które ciężko wielokrotnie pracuje i później mogą przyjść rozczarowania. I żeby na to być również przygotowanymi. To było fantastyczne, że ten trener w tamtym okresie czasu, to my mieliśmy to szczęście, że wielu naszych starszych kolegów, przychodząc tą szkołę, grało w reprezentacjach Polski i on organizował nam właśnie spotkania z nimi.
– To było niesamowite, my jako dwunasto, trzynastolatkowie mieliśmy przed sobą osiemnasto, dziewiętnasto, dwudziestolatków, którzy już grali w reprezentacji, nam opowiadali o podróżach, a to były takie czasy, że nie można było wyjeżdżać za granicę i to nas strasznie napędzało. Oczywiście teraz ta motywacja do młodych ludzi i to argumentowanie musi być inne, ale myślę, że nie zmienia się inna rzecz, że jednak trzeba rozmawiać, przygotowywać o pewnych rzeczach.
– Bo to będzie miało również wpływ na pewne takie podejście dla wielu ludzi, w szczególności dla tych, którzy mają to coś w sobie. Co ja rozumiem to coś, powoduje, że oni mogą być wyjątkowi, bo oni od początku o tym myślą, ale nie myślą na pokaz, nie sprzedają tego tylko po to, żeby zaspokoić rodziców albo…
– Gdzieś próbować się w którymś tam momencie wywyższać w swoim gronie młodych ludzi, w swoim środowisku. Bo tacy zazwyczaj wtedy zdecydowanie więcej osiągają. Miałem przykład Kuby Waszykowskiego, który również podejmował sam decyzję w którymś momencie. My staraliśmy się pomóc, wiadomo, przy tej tragedii, jaka się wydarzyła.
– Ale on też podjął decyzję, która w tamtym okresie dla mnie wydawała się nieodpowiednia, troszeczkę irracjonalna. Będąc w Górniku Zabrze, w klubie Ekstraklasy, legendarnym naszym przedstawicielu, jeżeli chodzi o tą światową piłkę i zdobywcą 13 tytułów mistrza Polski. Ale on czuł tam się niekomfortowo. Nie czuł się,
– To jest jego miejsce. I wbrew troszeczkę nam sugestią, podjął tę decyzję o powrocie do klubu czwartoligowego i okazało się, że to była słuszna decyzja. To jest znowuż pewna kwestia tej wolności, ale ja sobie to również argumentuję w taki sposób, że tego typu decyzję podejmą też ludzie, którzy mają niesamowitą charyzmę i charakter i tą świadomość tego, że
– Dodatkowo ta intuicja powoduje, że oni podejmują takie decyzje w bardzo młodym wieku.
– Jacek Walkiewicz powiedział kiedyś, że dzieci można ostrzec, ale nie można ich powstrzymać. I próbuję sobie taką teorię ukuć teraz w głowie i zapytam się na końcu, czy to ma sens, a może nawet jakieś takie przykłady kojarzy, że my możemy mówić dzieciom, zobacz chcesz podjąć taką, a nie inną decyzję, to może spotkać się z tym albo z tamtym. Świat wygląda tak, że… Czyli jakby dać tą wiedzę, którą my mamy z naszego doświadczenia. Na końcu pozostanie… Nie? A!
– Przepraszam, przestaliśmy się słyszeć,
– Dobra, moment.
– Dobra, jestem. Czy mnie słyszysz?
– Czy mnie słyszysz? Raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy…
– Teraz tak, znowu się słyszę, tak, tak, tak, tak.
– Ok. Internet, który mam stacjonarnie tutaj, padł, rozłączył mnie, połączyłem się z internetu z telefonu i widzę, że nasze nagrywanie się automatycznie wznowiło. Więc ja od tego pytania, które miałem teraz ruszę i jedziemy dalej, dobrze?
– Dobra, OK.
– I jesteśmy już jakby w drugiej połowie, sensie powoli będę zmierzał, dziś ku końcowi jeszcze, ale dobra. Jacek Walkiewicz powiedział kiedyś takie zdanie, że dzieci można ostrzec, ale nie można ich powstrzymać. Czyli mówił tym samym, że my z naszego doświadczenia możemy dzieciom powiedzieć o bardzo wielu rzeczach, ale jeżeli pozostawiamy im wolność decydowania, to godzimy się na to, że oni mogą zdecydować kompletnie inaczej niż my byśmy chcieli.
– Dopiero możliwość przez nich decydowania samodzielnego, oparzenia się o żelazko i podjęcia decyzji, która im na dobre nie wyjdzie i doświadczenia tego daje im podstawę wewnętrzną do tego, żeby mieć siłę do następnych decyzji i swoje własne doświadczenie i przekonanie, że idą dobrą drogą. Ja tak sobie myślę, że kto wie, czy nie miałeś pod swoimi skrzydłami takich chłopaków, którzy talent to mieli taki, że można byłoby góry przenosić.
– ale czegoś im tam w serduchach zabrakło, być może z tego co wynieśli z domu żeby taką ścieżką pójść. No miałeś takich…
– Oczywiście, że wielu było takich zawodników, z których część osiągnęła sukces, słuchając rad, ale część, która mówiła, że rozumie, ale nie była konsekwentna w swoich działaniach. Myślę, że my też musimy mieć tą świadomość i to też bardzo ważne w przekazie.
– dzieciaków, ja bardzo często powtarzam jedną rzecz na takich spotkaniach i z młodzieżą, jak również z rodzicami, którzy są też często obecni, żeby mieli tą świadomość w każdej dziedzinie życia, konkurencja, rywalizacja jest bardzo duża w sporcie w szczególności, w piłce nożnej w szczególności, żeby każdy mógł uświadomić
– że jeżeli ja coś chcę osiągnąć, to ja nie jestem jedyny. jest pewna rywalizacja, konkurencja. Najpierw patrzymy na tym takim podwórku regionalnym, krajowym, potem jeżeli mam marzenia, być gwiazdą światowego formatu, czy wybitnym specjalistą światowego formatu, to ilu takich ludzi jest na całym świecie? I dojście na ten poziom…
– jest możliwe i to życie pokazuje, że przede wszystkim dzięki konsekwencji i takim zdyscyplinowaniu można to osiągnąć. Ale musimy mieć świadomość, że my jesteśmy sami odpowiedzialni, dlatego bardzo ważną rzeczą, w szczególności w świecie sportu, to, że ci młodzi ludzie muszą stać się bardzo wcześnie dorosłymi ludźmi.
– Wielokrotnie, jak gdyby, no niestety tracisz trochę tego dzieciństwa, I to jest również taka świadomość, musi być taka świadomość przekazywana również dzieciakom, jak również musi być ona zrozumiana przez samych rodziców. I to jest chyba najtrudniejsze, bo jeżeli ja mam dojść na jakiś najwyższy poziom, to ja muszę być, no niestety, sfokusowany na pracę.
– mniej jak gdyby może często takiej zabawy typowo dziecięcej z kolegami, z koleżankami, a koncentracja na treningu. Myślę, że to też powoduje pewien taki problem później dla wielu, bo ci, którzy osiągnęli cel mówiąc było warto, cudownie, ale na ten procent, który jednak tych marzeń nie…
– nie realizuje, jest zdecydowanie większe i później następuje pewna taka frustacja, depresję, rozczarowanie i jak gdyby zastanawianie się na tym, po co mi to było? Po co mi to było? Bo myślę, że jest pięknie, cudownie rozmawiać i to jest fantastyczna rzecz, że wielu osiąga dotonowane kariery, sukcesy, prestiż, popularność, ale na pewno każdy ma tą świadomość, że…
– że było wielu kolegów, którzy może nie byli słabsi umiejętnościami, mieli może taki sam talent, potencjał, ale właśnie czegoś zabrakło w tym, jednak w tej dżungli, przepraszam, że użyję takiego wyrażenia, się przebić, zaistnieć, a co najważniejsze, później utrzymać, bo to jest decydujące i to jest bardzo mądre powiedzenie.
– odnośnie tej takiej kwestii tego doświadczenia, ale ta interpretacja tego będzie później uzależniona w zależności od tego, co człowiek osiągnie. I myślę, że to jest decydujące, bo ja pamiętam swoich kolegów, którymi grałem, czy w klubach, czy w rewentacji, gdzieś jak spotykaliśmy po latach, to było zawsze takie stwierdzenie…
– Ty byłeś konsekwentny, ty chciałeś to… Pomimo tego, że miałem mniejszy talent niż wielu tych zawodników, z którymi rywalizowałem, ale… tego zawsze byłem świadomy, jestem świadomy, ale taka pewna determinacja i przeżycie takich negatywnych historii powodowało, że to mnie dodatkowo mobilizowało do tego, żeby jednak udowodnić…
– że ktoś ewentualnie się pomylił i udowodnić to, że jednak na coś zasłużyłem. To jest trudne, ale myślę, że to jest bardzo ważne, jeżeli chodzi o ten charakter, podejście w wychowywanie i przygotowywanie naszych dzieci.
– Ja się zastanawiam czy jako rodzice my mamy prawo naszemu ośmiolatkowi, który przejawia naprawdę olbrzymi talent piłkarski. Patrzymy na niego i na tym boisku najlepszy, na treningu lokalnym najlepszy. Trenerzy mówią perełka. To on bez naszego wsparcia rodzicielskiego, on przypuszczam nie będzie w stanie być konsekwentny i zdyscyplinowany, bo on ma 8 lat. To jeszcze nie teraz. No i teraz pytanie do nas, czy mamy prawo?
– widząc potencjał, gdzieś dokręcić śrubę, docisnąć, żeby faktycznie 100 % tego potencjału wydobyć, ale mając świadomość, że zabieramy część z tej dziecięcej, swobodnej radości, takiego luzu, który się wiąże z dzieciństwem i już nie wróci. bo ryzyko bierzemy na swoje barki, nie wiadomo czy się uda.
– Myślę, tak, że trzeba to zrobić. Ale oczywiście znowuż myślę, to jest wielka taka sztuka i nie ma przepisu. Na pewno jest wiele wspaniałych książek mówiących o tym, co jak robić, ale nie ma jak gdyby jednego przepisu, jednej rady, która będzie dotrzeła wszystkich.
– i myślę, że to jest kwestia podstawowa, ale na pewno my musimy dopingować, mobilizować, niekiedy w moim przekonaniu również mieć tą świadomość, że tam młodzież dorastająca, ten wiek 12, 16, ja to przeżyłem, Kuba to przeżywał i widzę, że również właśnie to jest taki trudny okres, takich pewnych…
– jak gdyby załamań w sensie zastanawiania się, po co ja to robię, dlaczego ja mam się poświęcać, dlaczego mam rezygować z tego samego wtedy. Jest to też pierwszy okres miłości szkolnych, podwórkowych. I to są bardzo ważne tematy. To są…
– rzeczy, które są nieodzowne w naszym życiu i każde pokolenie będzie to przeżywało. Oczywiście będzie może intensywność tego wszystkiego inna, bo to życie staje się bardziej dynamiczne, ale te podstawowe zasady nie będą się zmieniać, jeżeli chodzi o to, co się dzieje w naszych głowach, w naszym umyśle, jak działają hormony. Chyba, się kiedyś tam będziemy rodzić i przy narodzinach będą nam już…
– i szykiwać, szywać jakieś chipy i będą nas kontrolować. Ale myślę, to byłoby wielka szkoda, bo to byłby koniec ludzkości, ale patrząc na to, co się dzieje, nie można tego wykluczyć. Oby to się nigdy nie zdarzyło, ale patrząc na to, się dzieje, to może do takiej rzeczy dojść. Myślę, że niektórzy już coś takiego stosują, żeby właśnie być tym…
– Chyba byłoby szkoda, nie? Chyba byłoby szkoda.
– z tymi, którzy są prokursorami, ale myślę, że to nie będzie prowadziło świata w dobrym kierunku. To jest wiele takich po drodze niebezpieczeń, które czekają na nasze dzieciaki.
– Ale tak powiedziałem. Z jednej strony może i dobrze, że nie ma tego jednego rozwiązania, jednej porady jak, w jaki sposób, bo to ma wiele rzeczy na to wpływ, jeżeli chodzi o nasze wychowywanie, przekazywanie wiadomości. Ale to jest wielka, w moim uczuciu wielka sztuka właśnie znalezienia tego złotego środka. To jest takie proste niby stwierdzenie.
– Ale to jest chyba dla mnie osobiście, mając doświadczenia akurat z pracą z ludźmi, a w szczególności z młodymi osobami, największy klucz i największa sztuka, jeżeli coś takiego posiadasz.
– Na koniec podchwytliwe pytanie. Nie oczekuję odpowiedzi, ale jakby się dało to poproszę. Pierwszy piwko i pierwszy papierosek. Z tatą?
– Nie no absolutnie nie, wiesz co? Ja pamiętam, że pierwsze piwko powiem ci szczerze, że tego do końca nie pamiętam, ale pamiętam pierwszego papierosa, nie wiem, może miałem 10, 11 lat i to pamiętam, że gdzieś tam z kolegami, gdzieś komuś podprowadzili papierosy i gdzieś tam wyszliśmy niedaleko naszego domu. Nie wiem, czy to było szczęście, czy pech, ale moja starsza, najstarsza siostra Teresa…
– Akurat nas zobaczyła, że gdzieś tak podejrzanie się ulatniamy i poszła za nami. A my już tam sobie odpalaliśmy tego papieroska i ona w tym momencie do nas dochodziła, kiedy my pierwszy raz tam zaczęliśmy palić tego papieroska i pamiętam, a co wy tutaj robicie, Mamy tacy przestraszeni, jeszcze nie mieliśmy pojęcia, jak ja pierwszy raz…
– Gdzieś zacząłem się zaciągać, zacząłem się krztusić, kasłać, tak więc to było takie pierwsze od razu zderzenie, bardzo negatywne, nie pale do dzisiejszego dnia, ale to była też taka historia, akurat, to nie wiem, może ktoś tam jakaś opaczność czuwał, że moja siostra to od razu zobaczyła i to kontrolowała, tak więc akurat pod względem…
– pod względem jeżeli chodzi o papierosy, nigdy mnie nie to ciągnął ok, od czasu do czasu teraz przy jakiejś uroczystości, świętowaniu gdzieś jakiś cygar, może zapalę, ale tak jeżeli chodzi o papierosy nie, powiem ci jeżeli chodzi o piwo, alkohol to nigdy jak gdyby nie przypomniał sobie takiej sytuacji z dzieciństwa, że gdzieś mnie do tego ciągnęło, nie wiem może, może jak…
– tego co sobie tak wyobrażam to pierwszy raz może jakąś lampkę wina czy coś napij… czy szampana mają 14-15 lat i to może przy jakiejś takiej uroczystości gdzieś z jednej strony może troszeczkę rodzinnej, ale z kolegami czy z koleżankami gdzieś chyba przy jakimś sylwestrze, ale tak, tak jeżeli chodzi o alkohol w młodości nigdy mnie to nie ciągnęło.
– muszę ci powiedzieć, ależ ja jestem wdzięczny twojej siostrze Teresie, że ona tam wtedy była, bo gdyby może was nie nastraszyła tym swoim pytaniem i obecnością, to paliłbyś jak smok, jako nastolatek ze serwownego medalu w Hiszpanii, nici, no bo płucanie te, no nie no to była kluczowa sytuacja w twoim życiu, Rysie, więc dziękujemy, dziękujemy. Jerzy, dziękuję, ode mnie wszystko, wspaniale, że byłeś naszym gościem.
– Niewykluczone.
– Czy chciałbyś coś ojcom przekazać na koniec jakieś jedno zdanie?
– Ja dziękuję za zaproszenie. Każdy z nas popełnia błędy. Ja życzę akurat dostrzegania tego wszystkiego i podejmowania tych najtrafniejszych, najlepszych decyzji, jeżeli chodzi o wychowanie naszych dzieciaków. A nie jest to łatwe. I popełniają w takiej sytuacji jak najmniej błędów, bo to będzie tylko z korzyścią na przyszłość w rozwoju naszych pociech. I żebyśmy mieli zawsze tę satysfakcję, kiedy już będziemy tam…
– Starczy, że te dzieciaki będą to doceniać, co dla nich zrobiliśmy, ale każdy ma tą świadomość, że jednak jakieś błędy w swoim życiu popełniamy. Dajmy również te błędy popełniać naszym dzieciakom, mając tą świadomość, że wolność jest ważna, ale to doświadczenie również trzeba przekazywać i na to uczulać nasze dzieci.
– Dziękuję Ci bardzo i do następnego.
– Dziękuję, do zobaczenia, pozdrawiam.