– Dzień dobry. Witamy w Ojcowskim Podcaście. Przybijamy piątkę z każdym ojcem, który nas słucha i żółwik z każdym, kogo efektywność rodzicielska i relacje w rodzinie są równie ważne jak dla nas. Dziś porozmawiamy o edukacji finansowej, czyli w skrócie czego nauczyć dzieci o pieniądzach. Zanim jednak konkrety uwaga uwaga będzie autopromocja. Wielkimi krokamizbliża się Forum Tato.Net, czyli największa konferencja ojcowska w Polsce. I to są ostatnie dni, żeby zamówić bilet w promocyjnej cenie Early Bird. Jeżeli więc widzisz dla siebie miejsce w gronie 500 ojców i chcesz naładować ojcowskie akumulatory i z nową wiedzą działać efektywnie w rodzinie, no to to jest ten moment. Zapisz się już dziś na forum.tato.net. No i mam nadzieję do zobaczenia na forum, ja też tam będę z mikrofonem na scenie. Serdecznie już teraz pozdrawiam. No a teraz do rozmowy. Naszym gościem jest Artur Kalicki. Pszczelarz z zamiłowania, trener zarządzania finansami i dla nas przede wszystkim jak zwykle mąż od 33 lat. Czwórka dzieci Katarzyna 30, Elżbieta 28, Paweł 24, Michał 17, cześć Artur.
– Witaj, cześć!
– No to Artur zacznijmy od takiej bazy, co jest twoim celem trenera zarządzania finansami, jeżeli chodzi o nauczenie dzieci finansów.
– To ja już powiem, że ja już powoli jakbym kończył tę edukację z naszymi dziećmi, więc będę się dzielił tym, co próbowaliśmy, co walczyliśmy. Głównym celem było, aby nasze dzieci potrafiły sobie radzić z pieniędzmi. Żeby wiedziały, skąd ten pieniądz się bierze. Żeby potrafiły go wydawać mądrze. Oszczędzać regularnie. I dzielić się również hojnie z radością z innymi, żeby miały wrażliwe serce. Absolutnie nie chodziło nam o to, żeby dzieci miały pieniądze.
– Użyłeś sformułowania radzić sobie z pieniędzmi. A co to znaczy radzić sobie z nimi?
– Regularnie zarabiać, tak, i to wdrażaliśmy od najmniejszych lat naszych dzieci, regularnie oszczędzać, dawać hojnie, tak, wdrażaliśmy dziesięcinę naszym dzieciom, też żeby potrafiły unikać długu.
– Z twojej wypowiedzi wynika mi, że radzić sobie z pieniędzmi to jest mieć jakiś sposób z nimi działania. Bo z kolei zapytał by może co znaczy nie radzić sobie z pieniędzmi. To znaczy, że się ich nie ma?
– Tak, że się ich nie ma, że się je wyda wszystkie, a później jedziemy do końca miesiąca do kolejnej wypłaty, kolejnego zarobkowania i nie mam nic.
– Już widzę takiego czterolatka, któremu dajesz dychę, a on mówi, to teraz dwa, jutro dwa, a w niedzielę cztery.
– No nie, to tak nie działa, także to zależy oczywiście od wieku. Ja tak jak mnie tutaj przedstawiłeś, mam już dzieci dorosłe albo w zasadzie dorosłe, bo jeden jeszcze 17-latek. Natomiast musimy rozpoznać osobowość dziecka i też zobaczyć, no przyglądnąć się jaki ma wiek, znaczy wiemy jaki ma wiek, tak? I w zależności od wieku, no to ciężko nauczyć takiego 4-latka, żeby od razu potrafiło oszczędzać, ale są również takie osobowości, że potrafią od razu oszczędzać, odkładać.
– Wśród tych zasad wymieniłeś między innymi zarabiać regularnie. To jest promocja pracy na etacie? Bo wiadomo, że każdego dziesiątego będzie x na koncie?
– Niezupełnie. To nie promocja pracy na etacie, bo jestem przedsiębiorcą też od 30 kilku lat i jeśli chodzi o nasze dzieci, to mogę powiedzieć, że wszystkie nasze dzieci pracowały, współpracowały z naszą firmą, którą prowadzimy, jako przedsiębiorstwo, przedsięwzięcie i wszystkie u nas pracowały. I na przykład małe dzieci, jeśli chcemy je w ten sposób zachęcać do pracy, do poznawania życia finansowego, to powinniśmy płacić szybko. Dziecko czteroletnie, pięcioletnie, ośmioletnie nie zrozumie co to jest wypłata miesięczna. Absolutnie. Więc trzeba to tygodniówki albo od razu wypłacić za dane zadanie, żeby dziecko się ucieszyło, żeby to zobaczyło. My proponujemy, to jest nasze doświadczenie osobiste, każdy korzysta tak jak uważa, bo będą rodzice, będą ojcowie, którzy powiedzą nie, ja absolutnie nie będę płacił dzieciom za określone czynności. Ja się dzielę naszym doświadczeniem i ja mogę powiedzieć, że to działa.
– Ty masz tą wspaniałą sytuację, to nie często ją mamy tutaj z gośćmi, że przeszedłeś drogę edukacji finansowej i masz niemalże wszystkie dorosłe dzieci, więc możesz spojrzeć sobie na nie z boku i pomyśleć, ej, ogarniają pieniądze. A jeżeli tak, to to co mówiłem to chyba działa, więc tym chętniej słucham.
– Z dumą mogę powiedzieć, że ogarniają. Dzięki.
– Jeszcze wezmę to zarabianie regularnie. to na czym ma polegać ta regularność? bo wiesz, ja na przykład część moich zajęć to jest tak zwane freelancerstwo i ja we wrześniu mam 8 zleceń, w październiku to jedno. Znaczy różnie bywa po prostu. To nie jest regularne.
– Wiesz co, to zależy jakie czynności my jako rodzice przeznaczymy do zarabiania. Powinny być czynności w domu, które dzieci wykonują dla dobra rodziny, dla dobra domu, bo razem żyjemy, razem się wychowujemy. Poza tym to też uczy takiego spojrzenia, że nie wszystko robimy za pieniądze. Ale jeżeli myśmy ustalili, że wynoszenie kompostu codzienne, była lista ile to kosztuje, czyli jaka jest wycena tej stawki, to ma to być robione regularnie, bo tu nie chodzi o to, żeby poradzić sobie, może inaczej jeszcze. Tak jak powiedziałeś, że w październiku możesz mieć jedno zlecenie i musisz przeżyć. I może być tak, że dostaniesz kwotę X, wydarz ją w 3 dni i później nie ma za co chleba kupić. Więc w tej logice pokazujemy dzieciom, pokazywaliśmy żeby one zarabiały regularnie, dostawały pewną pracę do wykonania, żeby mogły sobie różne rzeczy kupić. Z tych pieniędzy, które oni zarobili, myśmy uczyli dzieci, żeby 10 % szło na boży cel – dziesięcina, 10 % bądź 20 % na takie oszczędzanie, żeby mogli sobie coś tam zakupić. Pozostałą część mieli prawo wydać. Oczywiście w tym wcześniejszym wieku nie na wszystko, na żadne jakieś głupie gazety, czy jakieś głupie rzeczy, które uznawaliśmy za niezbyt przydatne dla ich rozwoju, to na to nie było zgody. Od tej pory na przykład, ja tylko dokończę myśl, myśmy nie kupowali, bo zauważyliśmy, że dzieci kieszonkowe wydają głównie na zachcianki. Od momentu, kiedy zarabiali, to oni wydawali pieniądze według uznania.I jak było na zasadzie tata kupisz mi lizaka na stacji benzynowej? a masz pieniądze? no nie mam aha kompletnie odchodziły emocje to jest nasze doświadczenie walki przed regałem kup mi kup mi kup mi…
– Poruszyłeś tutaj z kilka wątków, ja sobie spróbuję to uszeregować, bo o każdym chciałbym, o każdym chciałbym coś. Pierwsza rzecz, którą sobie dorozumiałem z twojej wypowiedzi jest taka, że u was w domu funkcjonował jakiś podział obowiązków i te rzeczy się robiło dla rodziny, ale była też jakaś lista rzeczy typu wyniesienie kompostu, które można było wziąć do siebie, dziecko mogło wziąć do siebie i spodziewać się, że za wykonanie dostanie wypłatę. Tak to działało?
– Tak, znaczy mieć pewność, że dostanie zapłaty, bo jeżeli się umówiliśmy to jest pewność. Tak, to nie było tak, że tatuś raz mówił tak a raz nie. Jeżeli była jakaś czynność, która była czasami płatna, to ja mówiłem wprost, synu mam dla ciebie zlecenie, czyli płatne.
– Dodatkową fuszkę.
– Tak, albo synu potrzebuję twojej pomocy, potrzebuję, żebyś tym czasie zrobił to i to w ramach naszej rodzinnej pracy. Po prostu komunikat, ja mu wysłałem jasny komunikat. To też nie chodzi o że ja miałem być taki twardy, sztywny do końca, a on mówi, tata, ale ja potrzebuję teraz zarobić, bo idę na imprezkę albo idę na urodziny. No to nie ma problemu.
– To jeszcze o jedną rzecz zapytam, bo nawet mi się to w głowie skleiło mnie osobiście. Czyli jest jakaś pula obowiązków, które dzieci wykonują bezpłatnie, bo razem tworzymy rodzinę, mieszkamy w tym jednym miejscu i tak dalej. Jest ta pula „fuszek” do wzięcia, czy tam zleceń do wzięcia. I teraz jeżeli pojawiało się coś dodatkowego spoza tej puli, to ty mając już wycenę po jednej stronie, ty miałeś szansę poprosić dziecko o zwykłą pomoc? zasadzie, ej pomóż mi. A wtedy nie było, tato tego nie ma na liście. Ile to będzie warte? Nie.
– Nie, nie mogę powiedzieć, że nie było nigdy prób, ale były pytania. Tato czy to będzie płatne? Ja mówię, tym razem proszę Cię o pomoc.
– Z pełną możliwością uzyskania odpowiedzi odmownej od dziecka?
– Bezpłatną. Bezpłatną. Tak. Tak, ale jakoś nie pamiętam, tak bardzo było… Nie, to była kwestia znowu relacji. To co tu mówimy też często jeżeli chodzi o relację rodzicielską, relacja, relacja. Ja chcę mieć relację, a nie rację. Więc to jest kwestia rozmowy, otwartości. Jak on mi powiedział, że tata, bo mam taką potrzebę zarobić teraz, okej, dobrze, to jest płatne, ale pamiętaj, następnym razem potrzebuję, żebyś to zrobił tak a tak. Okej.
– Czyli była w tubie jakaś elastyczność, czy to się rozmawiałeś z dzieckiem, sprawdzałeś co tam jest potrzebne. dziękuję. To jeden z wątków możemy puścić. Moja ciekawość została zaspokojona. Druga rzecz. Te zachcianki i potrzeby. Czyli masz to małe dziecko, które zarobiło pieniądze, czy ma pieniądze i ma ochotę na tą gazetkę. I wtedy ty jako tata decydujesz o tym, czy to jest…
– Tak, tak, tak, tak.
– ale to ono wiedziało wcześniej, że takich danych gazet, ja teraz nie chcę nawet wymieniać tych gazet, bo to nie o to chodzi, danych gazet my nie akceptujemy jako żeby sobie kupowali czy kupowały.
– To jest ten przykład, że dziecko wie, że za pieniądze jakkolwiek by je zdobyło, nie kupi papierosów, bo rodzice mówią, no nie ma takiej opcji, Ok, a jeśli chodzi do… Czyli była jakaś, nazwijmy to lista wyłączonych produktów, ale cała reszta dziecko decydowało 100 % samodzielnie, czy to będzie ten batonik, czy te chipsy, czy ta książeczka?
– Tak, tak, tak.
– No.
– Z czego wynikało danie tej wolności dzieciom u was?
– żeby się uczyły wydawania pieniędzy i doświadczenia tego, że jeżeli wydadzą na raz, powiedzmy wspomniałeś chipsy, batonnik, coś tam jeszcze, to za chwileczkę nie ma pieniędzy. I teraz ja musiałem utwardzić, można powiedzieć, moje serce, moją taką wrażliwość, że jak dziecko nie miało później pieniędzy, a coś tam go znowu kusiło, ja mówię no, wszystko wydałeś, wszystko wydałaś, wszystko zjedzone, nic na to nie poradzę.
– ale też doświadczyliśmy coś takiego, że bierze do ręki dwie paczki żelków, patrzy na cenę i odkłada jedno.
– W głowie mi się kołacze taka myśl, jest jakaś pula zarobionych pieniędzy przez dziecko. Być może jeszcze czasem wspierana kieszonkowym, o kieszonkowę jeszcze zaraz zapytam swoją drogą. teraz dajmy na to, że ta pula to jest x, ale dziecko to ma ochotę na x razy 5, dajmy na to. Czyli trochę tak jak mamy człowieka, który zarabia minimalną krajową i ma określone potrzeby, to u niego
– Trudno o, przypuszczam, radosne wydawanie pieniędzy, bo raczej patrzy na każdą złotówkę, czy mu do końca wystarczy. To teraz pytanie, co z tymi zachciankami? Czyli dziecko coś zarobiło, coś dostało, ma jakąś pulę, ale ma taką ochotę na tego wielkiego lizaka i przychodzi, no tatuś!
– No i co? No i ty… No, tatuś wiesz, no już wydałam, ale wiesz wydałam na to i na to ten lizak.
– I co? A czy masz pieniądze?
– No to córeczko, tutaj jest lista rzeczy, które można by zrobić i można zarobić.
– Tatusiu, ja bym teraz… Wiesz co, to ja mam taki pomysł, to ty mi teraz kup, a ja potem ci odrobię, dobra?
– i przeżyliśmy coś takiego to było z jednym z synów ja mówię, okej, pożyczę ci, ale zapłacisz mi z odsetkami, okej no więc ja trochę zdębiałem, nie będę wymieniał marki co to było było pewien słodycz, 2 ,50 w domu a masz pieniądze? no będę miał w niedzielę czyli nie masz pieniędzy to był czas kiedy jeszcze dawaliśmy kieszonkowe, to za chwilę do tego wrócimy
– Czyli nie masz pieniędzy. No mam portfel, ale go zgubiłem. Czyli nie masz pieniędzy.
– No więc zakupiłem i w domu mówię oddajesz mi 3 złote. No więc padło takie, ale za co? Ja mówię, no pożyczyłem ci na tego słodycza. Ale to było 2 ,50 złotych. Ale pieniądz kosztuje. To była okazja po prostu, żeby dziecku pewną rzecz zademonstrować. W ciągu 5 minut odnalazł się portfel. Wypłacił 3 złote. Wydawało nam się, że to nie zadziałało, ale kilka lat później wspomniał o tym.
– Pamiętał, że takie wydarzenie miało miejsce i że jakoś to działało. Ja się podzielę historią ze swojego podwórka. U mnie w domu padł pomysł, żeby kupić. Jedno z dzieci zgłosiło, że chciałoby mieć zabawkę, właściwie taką potężną zabawkę, bo ona była warta ponad 2000 złotych. No i sprawdziliśmy wtedy z tym dzieckiem, jakie jest stanie jego posiadania na ten moment. Było tam trochę pieniędzy, ale mniej nawet niż połowa wartości
– Tak, pamiętam, że to było.
– połowa ceny tego produktu. No i padło pytanie, czy ja mogę te pieniądze pożyczyć. Ja powiedziałem wówczas, że mogę pożyczyć, nawet zrobię to bez procentów, w sensie takim, że mogę być takim bankiem. Wiem, że to jest jakby nie do końca z tym, co poszedłeś ty, no ja spróbowałem po swojemu i wyliczyłem wówczas, że czas oddawania tych pieniędzy, których brakuje, to będzie kilka lat. No i kiedy…
– moje dziecko kochane usłyszało, że to jest kilka lat bez bardzo wielu rzeczy, które można kupić za pieniądze, to temat, mimo pewnych trudności związanych z jednak upadł.
– No i to jest twój sposób edukacji i chwała ci za to, żeby dziecko to zrozumiało. Tak jak powiedziałem na początku, na mnie chodzi o to, żeby dzieci miały pieniądze, tylko żeby potrafiły mądrze nimi gospodarować.
– Dziękuję.
– Idźmy jeszcze dalej. Kieszonkowe. Bo już usłyszałem z tego co mówisz, że dawaliście i że już nie dajecie, znaczy no macie teraz dosadzie dorosłe dzieci, ale w którymś momencie przestaliście dawać. No to jak to było?
– Po prostu.
– No wiesz, uczymy się też, tak? Pierwsze kroki były takie, że dawaliśmy dzieciom kieszonkowe, ale też z tą zasadą 10 % na boży cel, 10 % na oszczędzanie, 80 % na wydawanie. Od tego momentu już też jak dzieci szły na jakieś urodziny, to musiały sobie w ramach tych pieniędzy prezent kupić. Jak było mało, to coś dziewczyny uszyły albo coś upiekły.
– Tego typu różne działania, Żeby też tak kreatywność im się włączała, a nie na zasadzie, że ja jestem bankomat, tata idę na urodziny, daj mi 20, 50, 100. Absolutnie nie. Najgorszą rzeczą, jaką możemy zrobić dla dzieci w sferze finansów, to że będziemy dla bankomatem. Na każde żądanie.
– Czemu to najgorsze?
– No bo się przyzwyczają, że to zawsze jest.
– To brzmi tak, że teraz…
– i nie ma powiązania płaca praca.
– To brzmi faktycznie jako ostrzeżenie, że teraz chcę dychę na loda, ale jak będzie miało 20 lat to będzie chciało 10 tysięcy na coś. I powinno spodziewać się wówczas, zwykle tak to działało, więc… No dobrze, no i z tym kieszonkowym.
– Tak było,
– No i funkcjonowało to przez jakiś czas, natomiast później poznaliśmy głębiej zasady, pewną książkę przeczytaliśmy, którą napisał ojciec ze własną córką i poznaliśmy bardzo takie mądre wytłumaczenie, że warto dzieci uczyć połączenia płaca -praca. I od pewnego momentu dzieci po prostu nie dostawały kieszonkowego, bo też był taki trudny dla nas czas finansowo.
– gdzie myśmy wstrzymali kieszonkowe, bo uznaliśmy właśnie, że dzieci wydają to wszystko na głupoty, na zachcianki, a my ledwo zipiemy, tak jak wspomniałeś tam o potrzebach, patrzymy każdą złotówkę, jak sobie, jak te potrzeby opłacić, nie? I tu mamy nagle dzieciom dać pieniądze, które pójdą na, byle co. I co to spowodowało wtedy? Że zaczęli myśleć, okej, czy my możemy pójść do pracy gdzieś, tak.
– Hm.
– głupoty, a rzeczy, które nie są głupotami. Jak to rozróżnić? Bo to do pewnego momentu rozumiem, że rodzic o tym myśli jakoś decyduje sam dla siebie, natomiast dla dziecka to jest zupełnie inaczej, czyli dla niego, liza chcajnie jest głupotą czy zachcianką, tylko on tego chce i nie zastanawia się, czy to jest głęboka potrzeba.
– No chcę, czyli zachcianka, ale nie ma tego rozróżnienia. My jako rodzice mamy rolę też, tłumaczyć poprzez komunikację, poprzez słowa. Jest coś takiego jak potrzeba, są zobowiązania, są pragnienia, które są jak najbardziej dobre i są zachcianki. Te zachcianki mogą ruinować nasze finanse. Ja wspomniałem już przed tym o osobowościach, o profilach osobowościowych. W zależności od tego, jakim jesteśmy profilem…
– to jesteśmy albo wydawaczem, albo jesteśmy oszczędzaczem. Jednym jest łatwo wydawać, a innym jest łatwo oszczędzać.
– Przy czym edukacja dla nich powinna być uniwersalna, sensie i dla jednego i dla drugiego. Jednemu pomóc radośnie wydawać, a drugiemu pomóc trochę oszczędzić.
– Yes.
– Dokładnie tak, pokazać pewne systemy. My z żoną funkcjonujemy w domu w oparciu o system kopertowy. Mamy kilkanaście kopert, kilkanaście kategorii, operujemy głównie gotówką. Oczywiście płacimy też przelewami rzeczy, nie było, natomiast mamy ułożony budżet w taki sposób, żebym wiedzieć, ile cały rok nas będzie kosztował, z wydatkami okresowymi włącznie. Mówię to o tych wydatkach okresowych, ponieważ…
– Nasze dzieci poprzez przykład zobaczyły, że odkładanie do koperty czy na subkonto tych niedużych nieraz kwot typu 50, 80, 100 zł powoduje, że za pół roku możemy na coś wydać pieniądze. że dzieci wdrażamy, pokazujemy im pewną listę, to jest jeden krok, drugie to jest dawanie przykładu, jak my funkcjonujemy. Bo jeżeli ty będziesz miał fantastyczne zasady.
– ode mnie, kogoś, weźmiesz zasady, wpiszesz to i powiesz dzieci, tak funkcjonujemy, a sam nie będziesz żył, to nie będzie działało. Nasze dzieci, niektóre z nich, specjalnie tak powiem ogólnie, nie podejrzewałbym o to, że będą chciały prowadzić system koperdowy. A oni nagle mówią, bo ja bym chciał do koperdy tam coś włożyć i chciałbym się rozliczyć za ostatnie zlecenie.
– czyli przykład działa. Artur, system kopertowy powiesz więcej? Bo na razie wiem, że gotówka włożona do koperty, ale coś jak to systemowo jeszcze?
– Przykład działa, tak.
– To znaczy, mamy z żoną określone kategorie. Ja wymienię kilka tak ogólnie, to tak powiem trzeba więcej popracować nad tym. Jest powiedzmy żywność, co się najczęściej wydaje. Jest fryzjer, jest dawanie, oczywiście też mamy osobną koperkę. Są ubrania, jest lekarz, dentysta. Są święta Bożego Narodzenia, bo nie wiem czy wiesz, ale ogłoszone, że w grudniu będą święta Bożego Narodzenia i będą z tym związane…
– Ja też już to słyszałem. Ja też już to słyszałem.
– Słyszałeś? No to widzisz, jednak to samo. A czy jesteś na to przygotowany, że trzeba będzie określone wydatki ponieść w grudniu?
– No w pewnym sensie, bo serce bije mi szybciej, więc chyba tak.
– O, no to bardzo dobrze. Ale zmierzam do tych wydatków okresowych, bo to są takie wydatki, które nas zaskakują jak zima drogowców. Wiemy, że będzie, ale nas nagle, a to już teraz. I teraz pokazywanie dzieciom, że taki wydatek będzie potrzebny, my na niego odkładamy, daje im przykład. Myśmy mieli też, przy okazji tych rozmów w komunikacji było, że nie pójdziemy teraz, nie wiem, wymyślam teraz na lody, może lody akurat nie nagle, ale dobrze, niech będzie te lody, a później mówimy…
– to wybierzmy się do kina. Ale jak to przecież mówiliście, że nie ma pieniędzy na lody? Bo lody są w innej kategorii.
– Ok, czyli jeżeli coś jest w kopercie fizycznie włożone na żywność, to jak Wam braknie na fryzjera, to nie zabieracie z żywności, tylko czekacie aż się uzbiera u fryzjera z długą kitą na głowie.
– Nie, tak. Albo sami się strzemy. Jest to dosyć brutalne czasami, ale pomaga naprawdę ułożyć finanse. Ja czasami żartuję, że ja kocham ten system i go może nie nienawidzę, ale nie lubię. Dlaczego? Bo ja jestem typem wydawacza.
– Hmm, bo przychodzi do ciebie zachcianka, ale zjadł dzisiaj soczystego burgera, ty wiesz, że tam już jest zero.
– Tak.
– A tam jest zero. Trzeba post zastosować i trochę nie jeść na przykład. To uczy pewnej dyscypliny, pewnej pokory.
– Ktoś pytałeś o system kopertowy, daje szansę, że pewne wydatki będą ponoszone regularnie, nawet twoje pragnienia, może to słowo nawet tu nie jest do końca, powiedzmy masz pragnienie, żeby raz w roku pójść na operę, na koncert, a bilet kosztuje 500 złotych i nagle trzeba 500 wyskoczyć, to jest kłopotem, ale odkładane po 40 złotych co miesiąc, no to jest odmówienie sobie jednego burgera czy dwóch burgerów, prawda?
– Po co? Po to żeby pójść na konce.
– znów do mnie przemawia. widzisz, bo jak słyszę o tych kategoriach jeszcze, bo tego jeszcze chciałbym się złapać. Ja kiedyś słyszałem o podobnym systemie, który miał, pięć kategorii tam było. Edukacja, przyjemność, inwestycje, życie tak zwane, coś się tam składa na żywność i fryzjera i pewnie dentystę. A u Was to poszło w wielu, bardzo wielu kategorii. sensie, jeżeli fryzjer jest osobno, dentysta jest osobno i tak dalej, to powiesz jeszcze jakieś kategorie z tych pól.
– które mieliście, jeżeli możesz.
– Wiesz co, szczegółowo mamy to podzielone i moja żona to prowadzi. Natomiast są tam wakacje, są tam wyjazdy narciarskie, tam się odkłada po ileś 100, 200, 300 zł i rządzimy tyle, ile tam jest. Wtedy jedziemy w takie miejsca, czy w taki okres, gdzie jest po prostu taniej. Bo chcemy funkcjonować w obszarze tego, co nam Pan był błogosławii. A tyle nam błogosławii, bo tyle zarabiamy.
– Bo widzisz w kopercie, że to nie Alpy w tym roku, a Hopok.
– Tak, tak.
– Dokładnie tak.
– Dobra, dziękuję za to. Dawać radośnie. Jedna z kilku zasad, które gdzieś tam wymieniłeś, czy to dziś, w jakiejś prezentacji, którą widziałem. Dawać radośnie. Co to znaczy?
– To znaczy żeby dzieląc się z innymi nie towarzyszył temu ból, przymus albo żal, ja muszę coś dać. momentu kiedy my z żoną, bo dziesięci nie praktykujemy od wielu lat, ale bywały różne trudne finansowo, momencie kiedy postanowiliśmy wprowadzić w pełni system kopertowy, czyli jest wypłata, bo sami sobie też ustaliliśmy wypłatę,
– bo jak określiliśmy całuroczny budżet, to wiemy, że miesiąc kosztuje nas kwotę X. I tą kwotę X z pieniędzy, pasieki, z szkoleń, z innych rzeczy, które robimy, kursów, tak, przeznaczamy do budżetu domowego. Nie X plus Y, tylko X. I od tej kwoty X 10 % trafia do koperty pod tytułem dawanie. I od tego momentu minęły emocje typu czy dawać, a pojawiły się emocje gdzie dawać i komu dawać.
– No tak, bo masz kopertę, z której nie wyjmiesz na co innego. Więc myślisz sobie, ty no mam, no to dam.
– Tak, ale sama czynność, Maciu, żeby dać, tak? Słowo Boże mówi, radosnego dawcę miłuje Bóg. To ja mam dać nie z żalem, takim stękaniem, tylko prawie że w duchu, żeby nie robić tego może pokazówki, ale ja mogę dać. Ja mogę się podzielić. Ja obserwuję nasze dzieci, bo też tym kontekście się spotykamy, którzy mają niesamowitą wrażliwość na ludzi potrzebujących, ludzi bezdomnych.
– Jednemu jeden z synów kiedyś bomberkę, to się chyba nazywa, czyli kurtkę zostawił, bo chłop potrzebował.
– I dał to bez bólu.
– Dał to bez bólu, a sam sobie finansował ciuchy wtedy już. Czyli to nie było tatusiową rzecz, tatusia pieniędzy, czy rodziców pieniędzy, tylko sam sobie finansował.
– Faktycznie mam tak, że jak sobie myślę o swojej pełnej, jednej, dużej kupce pieniędzy i że mam z niej coś komuś dać, to bez świadomości, że mam na pozostałe, w sensie rzeczy, które mi są potrzebne, to wcale nie jest łatwo mi coś z tego wyjąć. A gdybym wiedział i policzył, że tu mi wystarczy na marchewkę i będę miał włosy obcięte, no to tu jest taka kupka i nie zastanawiałbym się czy, tylko jak albo komu.
– To jest inne myślenie.
– Tak, ja chciałem do tego wrócić, także świetnie, że się tutaj wyczuwamy. Jeżeli na przykład zrobiłbyś, tak jak powiedziałeś, tam 5 kategorii i jedną z tych kategorii byłyby wydatki okresowe i w tych wydatkach okresowych byłyby ubrania, fryzjer, dentysta, na ten moment zakończmy, to w momencie kiedy trafiłeś na super promocję, elegancki ciuch, dla siebie, dla żonny, dla dzieci i na długi dzień łamiesz zęba,
– to się może okazać, że musisz czekać kilka miesięcy, żeby go naprawić. A jeśli w kopercie pt. ubranie masz nie 1000, a 400 złotych, to wydaż tylko 400 złotych.
– No ale to jest jeszcze jedno ryzyko. To załóżmy, że co miesiąc odkładam na dentystę. I uzbierało się tam tyle, że ja w zasadzie mogę jechać do Turcji po nowe zęby. A nie chcę. To co z tymi pieniędzmi? Czekam aż mi się popsują zęby?
– Nasze doświadczenie jest takie, zwłaszcza przy czwórce dzieci, że te wizyty u dentysty są dosyć regularne. Niestety, bo dzieci też chociażby słodycze, dużo im lej słodyczy zjadają i ta próchnica szybciej jakoś działa. No my też z wiekiem te zęby potrzebujemy. Tutaj zapewniam Cię, że może być odwrotnie, może być dziura budżetowa w tej kategorii.
– Wiesz, przyszła mi do głowy jeszcze jedna myśl, że gdybym miał w kategorii jakieś tam zachcianki czy przyjemności, jeżeli taka by istniała, jakąś pulę i któregoś dnia bym się zorientował, Maciek, tam ci się zebrało 600 złotych. To ja tego dnia miałbym szansę na to, żeby bez wyrzutów sumienia pójść. No, 10 burgerów bym nie zjadł, no ale bym dogodziłbym sobie.
– No. Ale co widzisz, jakiś problem z tym?
– Nie, wręcz chętnie.
– No po to tam zbierasz, Przeskakując jakby na dzieci, bo nasze dzieci, jedno żyje w związku małżyńskim już, ale oni mają też posegregowane, też mają porobione subkonto akurat. Natomiast pozostałe dzieci, może nie wszystkie, ale mają porobione, nie no wszystkie w zasadzie mogę powiedzieć, mają porobione pod kategorie, na które oszczędzają elektronika, bo kochają rzeczy dobre, Jakieś wyjazdy.
– Jeden z synów wybiera się za granicę na parę miesięcy. On to wszystko sobie sam segreguje, sam zbiera, a mógłby to wszystko wydać momentalnie. To jest moim odczuciu, moim przekonaniu owoce pracy wielu lat, takiej męczącej, tylko pokazywania, że dzięki wytrwałemu oszczędzaniu, wytrwałemu zbieraniu do tej koperty jesteśmy w stanie regularnie pojechać na narty w okresie, tak jak wspomniałem.
– Tanim. Dlaczego? Bo musielibyśmy jeździć co dwa lata.
– Nie pożyczać, unikać długu. To jest jeszcze jedna z kategorii. Absolutnie na nic nigdy. Hipoteka. Jak to zrobić z domem, żeby jednak…
– Absolutnie.
– jeśli z domem, tylko to już mówimy o dzieciach dorosłych, zasadzie dorosłych, to żeby mieli świadomość, żeby nasze dzieci miały świadomość, ile to kosztuje.
– że jest to niewola. Po prostu, długość to jest niewola. Nie jesteśmy w stanie dysponować pieniędzmi, czasem w pełni. Teraz niestety nie wiemy jakie będą odsetki. Bierzemy na 30 lat kredyt. To my w ramach naszej edukacji, którą prowadzimy, edukacji finansowej kraju zachęcamy, żeby wziąć mniejsze mieszkanie, nie na 30, a na 20 lat, spróbować to nadpłacić, a jeśli nasza rodzina się powiększa…
– bo nie wiem czy wieżę, ale zapewne wieżę może sprzedać mieszkanie z długiem.
– Myślałem, że powiesz mi, że nie wiem czy wiesz, ale jak jesteś w związku, to rodzina może się powiększyć. Ale faktycznie co do obu, mam świadomość.
– Nie, to na inny podcast. Natomiast sprzedajemy w to mieszkanie. To mieszkanie jest wkładem, ta nadwyżka ponad kredyt jest wkładem do większego. I znowu ten sam manewr, jeżeli wykonamy, że w 20 lat bierzemy kredyt, a spłacimy go w 10. Ja nie mam w tej chwili statystyki przed sobą, ale w ciągu 30 lat zapłacimy rzędu kilkuset tysięcy mniej. Nie żartuję, 100 -200 tysięcy mniej.
– niż żebyśmy od razu kupili duże mieszkanie bo będziemy pewni, że będziemy mieli trójkę dzieci albo czwórkę dzieci i każdy musi mieć pokój. Mam inne zdanie, więc ale to jest na inne. Zdecydowanie zachęcamy, żeby dzieci uczyć długu, jeżeli powstrzymam, prywatnego z naszego, żeby to my byli bankiem, żeby doświadczyć tak jak wspomniałeś, że dziecko, córka sobie zdała sprawę o jacie, to kilka lat nie będę miała pieniędzy na coś tam. No to jest jej doświadczenie.
– Ja bym wtedy zrobił, że połowa tego co zarabia idzie na spłatę, a połowa na życie, bo ono też musi żyć.
– bo nie możemy dzieciom zabrać pieniędzy jakby nie wiem w formie kary bo też o tym się spotkałem też przy okazji forum Tatonet bo pieniądze całe życie będą nam towarzyszyły i one muszą sobie z tym radzić
– No tak, musi mieć te swoje koperty.
– Hmm.
– Nasz syn, który teraz zamierza się usamodzielnić, on sobie wynajmie mieszkanie, bo on nie wie gdzie będzie mieszkał za pół roku, może za rok, może za dwa. A tak to wzięcie kredytu kosztuje, obsługa tego wszystkiego kosztuje, zobowiązanie kosztuje, a tak w każdej chwili mogę zmienić lokum na inne tańsze. Tylko to mówimy o dorosłych dzieciach.
– Powiedz Artur na koniec, czy twoim zdaniem można pieniędzmi się nie stresować?
– Ale zapodałeś piękne tematy. Rozumiem. I tak i nie. Jeśli na siebie weźmiemy zbyt dużo zobowiązań, kredyt, podpiszemy umowę, leasingi, wynajmy na przykład samochodów, telefony, wszystko pięknie brzmi, bo to tylko 300, tylko 500 złotych do wypłaty, to jeżeli tych zobowiązań sobie nabudujemy zbyt dużo,
– Hmm… No, zapisane sobie na koniec, więc to…
– to ja mam przekonanie, że się nie da tym nie stresować. Chyba, że jesteśmy takim luzakiem, że po prostu, no, nie zależy mi. To jest problem banku, a nie mój. Nie, bo to wpływa na mnie, wpływa na moją żonę, to wpływa na nasze dzieci, bo muszę im mówić, że nie, nie ma pieniędzy, bo musimy spłacać kredyt. My akurat mamy zobowiązania kredytowe jeszcze już niedużo na szczęście, ale takie inwestycyjne i dzieci nam zadają pytanie, no, po co wy się tyle brali tych kredytów? One to widzą.
– jak my się stresowaliśmy, jak to przeżywaliśmy. Natomiast wspomniałem Ci przedtem, że system kopertowy lubię i nie lubię. Nie lubię, bo chciałbym bardziej spontanicznie pewne rzeczy może prowadzić i wydawać, ale lubię, ponieważ zdejmuje mi stres związany np. ze zgromadzeniem pieniędzy na święta, na rozpoczęcie roku szkolnego, na wyjazd wakacyjny, na wyjazd narciarski, na…
– i tak dalej, tak dalej. Te rzeczy, które się dzieją nieco miesiąc, czyli na ubrania i tak dalej. Bo te pieniądze tam się gromadzą.
– Pod tym względem naprawdę bardzo dużo stresu odchodzi. Bardzo dużo.
– Artur i tego sobie chyba życzmy na koniec. Chyba, że jest jeszcze jakaś myśl, która tobie w głowie kołacze i jak jej nie wypowiesz to podcast się nie uda. To wal.
– Nie rozkręcaj mnie, bo ja lubię gadać o tych rzeczach, także możemy nie skończyć. Zachęcam, żebyśmy poświęcili czas, bo to jest nasza praca.
– Ha ha ha ha ha!
– Tu nie ma tak, że weźmiemy książkę, powiemy dzieciom przeczytajcie i to się problem rozwiązał. Nie, to my potrzebujemy pracować nad własnym budżetem, nad własnymi pieniędzmi, w tym samym sensie tym czym dysponujemy, tłumaczyć dzieciom, dawać przykład, dawać im się potknąć.
– żeby doświadczyły tej trudności.
– A ja mam dowody można powiedzieć na to, że to działa, że to ma sens. Oczywiście, bądźmy wrażliwi. Ja takie zdanie, które gdzieś tam towarzyszy mi, że chcę dzieci wypuszczać. Niech one lecą. Leć gołąbku, leć. A gdybyś spadał, to ja cię chcę złapać. Żeby cię złapać, muszę być w dobrej kondycji fizycznej i muszę być w dobrej kondycji finansowej. Nie bogaczem, to nie o to chodzi.
– tylko żebym był w stanie sięgnąć nawet do takiej koperty, która nie jest koniecznością po to, żeby coś uratować. Coś załatać. bo to dziecko łamie zęba i ja powiem, musisz sobie zarobić. No nie. Wtedy sięgam, rezygnuję ja z mojego kieszonkowego. O, widzisz, nie powiedziałem ci jednej rzeczy. W nasz… Tak, mamy z żoną własne kieszonkowe, które sobie wypłacamy.
– osobistym kieszonkowym.
– Jest taka koperta, kieszonkowe żony, kieszonkowe męża.
– I to jest tylko foja innym w on.
– No może nie w on, ale tak, tak, to ja decyduję, tak, tak, to ja decyduję.
– Artur. No dobra, dziękuję, że to kieszonkowe na koniec. To tak zapachniało radością. No i co życzmy wolnością. Życzmy sobie, żeby nasze dzieci sobie z pieniędzmi pięknie radziły i żeby przykład szedł od nas, bo wtedy znaczy, że my też dajemy radę. Artur, dziękuję Ci serdecznie.
– Tak jest, wolnością.
– Dziękujemy za zaproszenie. Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Do zobaczenia.
– Do zobaczenia.